# KOSHARI # ASFAR czyli mix tego co masz w domu # Koshari # asfar czyli żółta mieszanka to danie specyficzne. W przeciwieństwie do # koshari # masri nie wszyscy je znają. Przygotowywane jest głównie w delcie Nilu i to głównie w małych miasteczkach lub na wsiach. To danie "biedne" przygotowywane zazwyczaj z tego co Nam w domu zostało. Jeśli macie obawy co do wysokich temperatur w czasie niedzielnego spaceru po Celestynowie, to zapewniam, że większa część trasy będzie odbywała się ścieżkami leśnymi i zacienionymi uliczkami ‍♀️. Provided to YouTube by Amuseio ABCo do mnie masz? · kłebodafideŚmieszkowanie℗ kłebodafideReleased on: 2022-04-30Composer: kłebo dafideAuto-generated by YouTube. Read Lisica z bagien by Lubimyczytać.pl on Issuu and browse thousands of other publications on our platform. Start here! Opis produktu. "Seria o Potworze z Bagien", zapoczątkowana w 1972 roku przez scenarzystę Lena Weina i rysownika Berniego Wrightsona, opowiadała o naukowcu-idealiście Alecu Hollandzie i jego żonie Lindzie, którzy w Luizjanie wspólnie pracowali nad wspomagającą wzrost roślin formułą „biowzmacniającą”. Kiedy w wyniku wybuchu niat puasa rabu pon kamis wage jumat kliwon. W kwietniu bieżącego roku, oprócz Wielkanocy, celebrowaliśmy drugie wielkie święto – na rodzimym rynku komiksowym premierę miał pierwszy tom Sagi o Potworze z Bagien. Seria ta ukazywała się oryginalnie w Stanach w latach 1982-1999, ale szczyt jej popularności przypadał na okres 1983-1987, kiedy to, począwszy od zeszytu 20, pałeczkę przejął młody Alan Moore. Znany wówczas przede wszystkim z V jak Vendetta oraz Miraclemana scenarzysta dostał od DC niebywałą szansę zaistnienia za oceanem. I skrzętnie ją wydanie nie jest pierwszym podejściem Egmontu do Swamp Thinga. W 2007 roku rodzimy wydawca zdecydował się bowiem na opublikowanie Sagi w ramach kolekcji Obrazy Grozy. Była to jednak edycja niepełna. Tym razem otrzymujemy kompletny run Brytyjczyka, zamknięty w trzech tomach. Ostatni z nich ukaże się pod koniec napiszę o samym komiksie, warto zaznaczyć, że ostatnio wokół bohatera wykreowanego przez Lena Weina dzieje się bardzo dużo. I to dużo dobrego. Dopiero co zapowiedziano serial zatytułowany Swamp Thing, na którego premierę trzeba będzie jednak poczekać co najmniej do 2019 roku. Ma on być dostępny na powstającej platformie cyfrowej DC Universe. W maju 2017 NetherRealm Studios wydało kontynuację świetnej gry Injustice: Gods Among Us, gdzie Dr. Alec Holland jest grywalną postacią posiadającą własny storyline. Cztery miesiące wcześniej pojawił się również w animowanym filmie Justice League Dark u boku Batmana, Green Lanterna i Wonder Woman. Należy nadmienić, że nie są to jedyne występy Potwora z Bagien w pop mediach. Szczyt popularności stwora przypadał na lata 80., gdy – oprócz wznowienia na kartach komiksu – dwukrotnie przeniesiono jego przygody na duży ekran oraz 90., gdy doczekał się własnego serialu, gry i czy może bardziej trafne byłoby określenie “czym”, jest właściwie tytułowy Potwór z Bagien? W wyniku nieszczęśliwego wypadku, którego przyczynami są między innymi chemikalia i mokradła (stara szkoła!), Dr. Alec Holland przeobraża się w tytułowe roślinne, antropomorficzne monstrum rezydujące na moczarach. Broni on swego terytorium oraz Matki Natury przed niebezpieczeństwami, a ludzkości przed nadnaturalnymi zagrożeniami. Czasem staje przeciw nim w towarzystwie takich sojuszników jak John Constantine czy Demon Etrigan. Swamp Thing jest też członkiem Mrocznej Ligi Sprawiedliwości, gdzie – oprócz wyżej wymienionych – walczy u boku Deadmana, Zatanny czy Frankensteina. Przy czym warto wspomnieć, że postać ta miała więcej niż jedno wcielenie, a Holland, choć najbardziej popularny, jest tylko jednym z ciekawa historia wiąże się z powstaniem bohatera. W lipcu 1971 roku, za sprawą Lena Weina i Berniego Wrightsona, Potwór z Bagien zadebiutował na łamach 92 numeru antologii House of Secrets. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie stało się to ledwie dwa miesiące po ukazaniu się pierwszego zeszytu periodyku Savage Tales. To właśnie wtedy przedstawiono światu Man-Thinga. Dr. Theodore Sallis stał się nim wskutek wypadku, uwzględniającego chemikalia i mokradła. Brzmi znajomo? To jeszcze nic. W tamtym okresie jeden z twórców marvelowskiej postaci, Gerry Conway, dzielił mieszkanie z Lenem Weinem. Jakby zbiegów okoliczności było mało, Wein pracował przy powstającej w tamtym czasie drugiej części opowieści o Man-Thingu. Wbrew pozorom nie tak łatwo rozstrzygnąć, kto od kogo zżynał pomysły, gdy pod uwagę wziąć, iż cykl wydawniczy w Stanach trwa około 3-4 miesięcy. Faktem jest jednak, że Marvel rozpatrywał możliwość pozwania DC względem naruszenia praw autorskich, do czego ostatecznie nigdy nie doszło. Możliwe powody są dwa. Oficjalnie Dom Pomysłów uznał, że skoro moce i cechy obu bohaterów znacząco się od siebie różnią, nie ma sensu brnąć w sądowe batalie. Mimo wszystko bardziej prawdopodobna jest druga teoria. Otóż blisko 30 lat przed powstaniem obu herosów Harry Stein i Mort Leav opublikowali historię, w której podczas I Wojny Światowej niemieckiego asa przestworzy zestrzelono nad polskim bagnem. Lotnik nie zginął, lecz z czasem przeobraził się w kreaturę. W ten sposób narodził się The Heap, przypuszczalne źródło inspiracji Conwaya i Weina. Nic więc dziwnego, że Marvel ostatecznie nie podjął żadnych kroków prawnych przeciwko DC. Uff, co za historia! Co ciekawe, w późniejszych wcieleniach Swamp Thinga często wykorzystywano motyw strąconego pilota jako moment narodzin superbohatera. Z kolei mniej u nas popularny Man-Thing w 2005 roku także doczekał się ekranizacji, niestety w naszpikowanym bieda-efektami fabularnym potworku. Heap natomiast był kilkakrotnie reaktywowany, błąkając się po rozmaitych wydawnictwach, ostatecznie lądując w Image, gdzie walczył ze jednak wszelkie dygresje na bok i wróćmy do głównego tematu. Pierwszy tom Sagi o Potworze z Bagien rozpoczyna numer 20, w którym Moore zamyka wątki rozpoczęte przez poprzedniego scenarzystę, Martina Pasko. Właściwa akcja zaczyna się od zeszytu 21, gdzie z czasem dowiadujemy się szczegółów dotyczących genezy postaci oraz tego, czym tak naprawdę się stała. Mierząc się twarzą w twarz z trudną do udźwignięcia tajemnicą swoich korzeni, Potwór z Bagien stanie przed rozterkami natury egzystencjalnej. Zmusi go to do zadania sobie pytań kwestionujących jego tożsamość i sens istnienia. Na swej drodze spotka potężnych wrogów w osobach Floronic Mana oraz odwiecznego nemesis – Arcane’a. Z pomocą przyjdą mu jednak nieoczekiwani sprzymierzeńcy w postaci Demona Etrigana, Spectre czy nie jeden raz spotkaliście się z opinią o genialności Sagi o Potworze z Bagien. Żadna nowość. Praktycznie wszystko, co wychodzi spod rąk Moore’a, słusznie okrzykiwane jest arcydziełem. Nie inaczej jest w tym przypadku. Warto jednak napisać dlaczego. Po pierwsze, autor dokonał niewyobrażalnych zmian w cyklu. Właściwie wywrócił go do góry nogami, co spowodowało prawdziwe trzęsienie ziemi w kanonie. Po drugie, psychologicznie rozbudował i zgłębił postaci, co w przypadku głównego bohatera zaowocowało dekonstrukcją tyleż metaforyczną, co dosłowną, jednocześnie kwestionując sens jego egzystencji. Po trzecie, wraz z zeszytem nr 29 postanowiono zrezygnować z autocenzury CCA (Comics Code of Authority), dzięki czemu scenarzysta miał ograniczone jedynie własną wyobraźnią pole do popisu. W tamtych czasach to ewenement. Krok ten nie był jednak aż tak ryzykowny, jak to się mogło wydawać, bowiem Sagę i tak przeznaczono dla dorosłych i to głównie oni po nią sięgali. Bez wątpienia to ukłon w kierunku autora i spory kredyt zaufania ze strony DC. Z drugiej strony, komiks sprzedawał się świetnie, więc łatwiej było podjąć decyzję o podążaniu w kierunku wyznaczonym przez Moore’a. W miejsce Comic Code’u serię oznaczono po prostu jako sophisticated suspense, by odróżnić ją od materiału dla młodszych prezentuje się strona graficzna dzieła. Pozorna niedbałość rysunków Bisette’a i Totlebena potrafi zaskoczyć dużą ilością szczegółów, zwłaszcza gdy wziąć pod lupę detale anatomii Hollanda. Charakterystyczne cieniowanie, rozmyte kontury i specyficzna kreska stały się ich znakiem rozpoznawczym, tworząc styl, z którego rzesze czytelników kojarzą Swamp Thinga. Panowie doskonale poradzili sobie z ujęciem emocji bohaterów. Przerażone twarze czy wykrzywione w demonicznych grymasach lica doskonale odzwierciedlają strach i szaleństwo. Dzięki temu czuć wprost bijącą z opowieści, wszechobecną grozę i niepokój. Mimo to mam wrażenie, że niektóre plansze momentami wydają się zbyt puste, i to nawet biorąc pod uwagę wypełnienie kolorem. Myślę, że większa ilość czerni w kadrach pomogłaby w budowaniu mrocznego temat Sagi o Potworze z Bagien można by jeszcze napisać dużo, a konkluzja i tak zawsze będzie ta sama – należy bezzwłocznie zaopatrzyć się we własny egzemplarz tego komiksu. Mamy tutaj do czynienia z prawdziwą perełką – jest to kanon i wręcz nie wypada go nie znać. Głównie ze względu na to, jak perfekcyjnie Moore przeprowadził dekonstrukcję bohatera i jak napisał go na nowo, wprowadzając rewolucję nie tylko w cyklu, ale i w całym medium. Tak ogromne piętno na nim odcisnął. Sagę doceniono wielokrotnie, wyróżniając ją Nagrodą Kirby’ego (przekształconą później w Nagrodę Eisnera) – w 1985 za najlepsze pojedyncze wydanie, w 1985 i 1986 za najlepszy scenariusz oraz w latach 1985-87 za najlepszą ciągłą serię. Serię, która doskonale wytrzymała próbę czasu, nie tracąc ze świeżości ani krzty. Co nie jest znowu tak oczywiste, jeśli weźmiemy pod uwagę, że została napisana ponad 30 lat temu. Zbiorcze wydanie ukazało się w Stanach pierwotnie jako TPB w 2012 roku, w sześciu księgach. Jakże się cieszę, że Egmont postanowił wskrzesić Potwora i zrobił to z fasonem – w twardej okładce i podwójnych tomach. Naprawdę, nie mogło być lepiej. Powrót w prawdziwie godnym W SKLEPACHSZCZEGÓŁY:Tytuł: Saga o Potworze z Bagien tom 1 Wydawnictwo: Egmont Autorzy: Alan Moore, Stephen Bissette, John Totleben Typ: komiks grozy Data premiery: 2018 Liczba stron: 432 "Potwór z bagien" autorstwa Scotta Snydera z rysunkami Yanicka Paquette'a to nowa pozycja z serii DC DELUXE. Czy warto sięgnąć po reboot klasycznej postaci z mokradeł rodem? Potwór z bagien nigdy nie miał szczęścia, a już szczególnie w naszym kraju. Kiedy kilka lat temu Scott Snyder dostał ambitne zadanie opowiedzenia historii tego dziwacznego stwora na nowo w ramach rebootu The New 52, pojawiła się szansa, że Alec Holland ma kolejną szansę na zaistnienie w świadomości konsumentów kultury popularnej. Przez myśl mogła nwet przebiec szalona myśl, że może Swamp Thing doczeka się nawet własnego filmu DCEU. Dziś wiemy, że stwor otrzymał jedynie serial skasowany po pierwszym sezonie. Jak jednak jest, jeśli chodzi o komiksowy świat?Polscy odbiorcy chyba najbardziej kojarzą Potwora z bagien dzięki serialowi z lat 90. i słynnemu komiksowi autorstwa Alana Moore'a, Stephena Bissette'a i Johna Totlebena. Korzenie postaci sięgają jednak o wiele głębiej i na przestrzeni prawie 50 lat istnienia w uniwersum DC, heros doczekał się wielu różnych historii. Snyder postanowił dokonać rzeczy trudnej i o wiele bardziej rozbudować i tak już zagmatwaną mitologię Potwora z bagien. Z tego powodu oprócz Zieleni (której częścią jest Potwór z bagien) i Czerwieni (reprezentowanej między innymi przez Animal Mana, którego seria jest ściśle powiązana z recenzowanym komiksem) wprowadzono nową elementarną siłę - Czerń zwaną również Zgnilizną. Jej awatar zaburzył naturalną równowagę, decydując się na przejęcie pełnej kontroli na siłami życia i śmierci. Tylko Potwór z bagien może ocalić świat przed mocami rozkładu, które zaczynają powoli toczyć jednak w tym, że Alec Holland, który powrócił do życia jako człowiek, nie chce mieć nic wspólnego z Potworem z bagien. Stara się zagłuszyć wołającą do niego Zieleń, zaszywając się na odludziu. Chce też uporządkować informacje, które ma w głowie - wspomnienia bagiennego stwora, którym przez lata był po swojej śmierci. Przeznaczenie puka jednak do jego drzwi coraz mocniej i protagonista musi pogodzić się ze swoim losem, by ponownie przeistoczyć się w obrońcę do tego dochodzi spotyka na swojej drodze starą dobrą towarzyszkę - Abigail Arcane, która powinna być dobrze znana fanom Potwora z bagien. Alec niby ją doskonale zna, ale wie, że wspomnienia na jej temat nie należą do niego. Mimo to, cały czas ciągnie go do białowłosej kobiety, która szybko staje się ogniwem łączącym Potwora z bagien ze Zgnilizną. Fot. materiały prasowe/Egmont Snyder zdecydował się na lekki reboot postaci Aleca i Abby, tworząc uwspółcześnione wersje tych bohaterów. Podobnie jest z innymi bohaterami pojawiającymi się w "Potworze z bagien", wpisanymi w standardy świata The New 52. Często pojawiają się jednak odniesienia do komiksowej przeszłości protagonisty, więc w pewien sposób scenarzysta wchodzi w dialog z tradycją Potwora z bagien. Czasem kontynuuje wytyczoną wcześniej ścieżkę, czasem kompletnie z niej zbacza, a czasami jedynie podważa pewne idee, które do niedawna były status quo mitologii tytułowego przez Egmont zbiorcza wersja przygód Potwora z bagien zawiera nie tylko pierwsze 19 zeszytów historii zapoczątkowanej w 2011 roku, ale również "Swamp Thing Annual" #1, a także dwunasty i siedemnasty numer "Animal Mana", także czytania jest dużo, bo aż 520 stron. Niestety im dalej w las, tym fabuła traci na jakości. Pierwsze sześć zeszytów czyta się bardzo dobrze. Akcenty są odpowiednio rozłożone, klimat z pogranicza horroru i starego science fiction wciąga, podobnie jak fabuła. Bohaterów zarysowano w taki sposób, że jesteśmy ciekawi, co dalej się z nimi stanie. Całość została podlana parafilozoficznym sosem poruszającym tematy biologii, botaniki i zasad działania wszechświata, a także pytania o istotę bohaterstwa, przeznaczenia i prawdziwej z tych wątków zostaje z czytelnikiem do ostatniej strony "Potwora z bagien", ale znaczna część wytraca się wraz z rozwojem akcji. To, co początkowo wydaje się niezwykle fascynujące, z czasem okazuje się dość miałkie i najzwyczajniej w świecie nudne. Czytając "Potwora z bagien" naprawdę można się zmęczyć monotonią pewnych wątków, które można było z powodzeniem skrócić lub wspomnieć o nich raz. Boli też pewna dosłowność ubrana w szaty ambitnego komiksu. Tym bardziej że wielokrotnie fabuła jest jedynie pretekstem do ukazywania niekończących się walk pomiędzy dobrem i trzeba brać pod uwagę, że "Potwór z bagien" to przede wszystkim komiks superbohaterski wydawany w ramach komercyjnej serii tworzonej przez jedno z największych wydawnictwa na świecie, więc elementy typowej popkulturowej papki są jak najbardziej wskazane. Po prostu w dwóch trzecich tego komiksu brakuje ambitniejszego klimatu zarysowanego na samym początku. Tak jakby Snyder za szybko wyprztykał się ze wszystkich efekciarskich zabiegów, które przygotował, a potem tylko je do znużenia powtarzał, licząc na to, że zachwyci tym odbiorcę. Sama fabuła też nie jest jakoś specjalnie zaskakująca, więc od samego początku można przewidzieć, dokąd zmierza nowa historia Potwora z bagien. Problemem dla niektórych czytelników może być też wszechogarniająca powaga. Klimat jest tak patetyczny, że nużący staje się także ten aspekt komiksu. Czasem pojawi się jakaś wstawka humorystyczna, ale można policzyć je na palcach jednej ręki. Warto jednak pamiętać, że Snyderowi w "Potworze z bagien" pomagali inni scenarzyści - Jeff Lemire i Scott Tuft, więc być może w pewnych momentach zmiana klimatu wynika z ingerencji współtwórców więc czas na największe pozytywy "Potwora z bagien". Na pewno nie można przyczepić się do oprawy wizualnej nowych przygód Swamp Thinga, a przede wszystkim pięknych, szczegółowych rysunków Yanicka Paquette'a, które bardzo często wpadają w bardzo psychodeliczny klimat. Tutaj na pochwałę zasługują też koloryści (szczególnie Nathana Fairbairna), którzy zrobili kawał świetnej roboty. Jaskrawe, żywe barwy powodują, że w wielu momentach narysowana przez ilustratorów natura wydaje się być rzeczywiście żywa. Paquette nie jest jedynym twórcą, który pracował nad nowym "Potworem z bagien", ale większość jego kolegów i koleżanek po fachu poszła w bardzo podobnym kierunku kreowania świata cały komiks jest narysowany tak, by podbijać koncepcję scenarzystów, czasami ją nawet przysłaniając. Nawet jeśli zmęczymy się nudnawą fabułą, pozostaj nam oglądanie przepięknych rysunków, chociaż w tym wypadku pojęcie piękna to rzecz bardzo względna, gdyż odnosi się zarówno do bardzo biologicznych motywów roślinnych widocznych nie tylko w przedstawieniach natury i głównego bohatera, ale również zabiegach formalnych, takich jak linie rozdzielające poszczególne kadry, jak i całego plugastwa reprezentującego Zgniliznę, na które składają się naprawdę pokręcone obrazy rodem z kina grozy. Estetycznie niemal cały komiks stoi na naprawdę wysokim poziomie i jest zdecydowanie największym plusem nowego "Potwora z bagien". Fot. materiały prasowe/Egmont Jedynie zastrzeżenie można mieć jedynie do rysunków Andrew Belangera, którego maniera nie do końca pasuje do o wiele bardziej realistycznej kreski Paquette'a, wpisującej się w ponurą i poważną atmosferę fabuły. Kreskówkowe przedstawienie postaci, znacznie zubaża komiks i powoduje, że na wierzch wychodzą wszystkie niedociągnięcia scenariuszowe, ponieważ kiedy pewne niedorzeczne sytuacje poda się je w mniej werystycznej formie, stają się one jeszcze bardziej absurdalne i ciężkostrawne. Belanger narysował jeden z finałowych zeszytów składających się na ten tom, a więc moment wielkiej bitwy pomiędzy siłami dobra i zła. Jego styl sprawia, że mimo wielu uproszczeń w panelach często panuje spory chaos, a oko najzwyczajniej w świecie się wiele rozsądniej byłoby powierzyć mu spokojniejszy fragment opowieści, tak jak było to w przypadku Becky Cloonan, której rysunki również charakteryzują się uproszczonym, kreskówkowym stylem. Rysowniczka dostała do stworzenia retrospeckcję, w której akcji jest zdecydowanie mniej, tak samo jak bodyhorrorowych elementów, a więc warsztat artystki został idealnie dopasowany do ilustrowanej przez nią części właśnie. Body horror! Z tą bardzo ważną cechą "Potwora z bagien" Belanger również nie poradził sobie tak dobrze, jak pozostali rysownicy. Cały komiks wypełniony jest zdeformowanymi potworami i dziwacznymi formami życia, które ludzie zazwyczaj widzą w najgorszych koszmarach. Twórcy serii stworzyli rysunki, które w wielu miejscach swoją dziwacznością z powodzeniem dorównują sztuce Hieronima Boscha. Na każdym kroku mamy do czynienia z powykręcanymi częściami ciał, które przechodzą w różne biologiczne wynaturzenia. Pojawiają się zarówno hybrydy ludzi i zwierząt, jak i niekształtne potworności, których nie powstydziliby się twórcy takich bodyhorrorów jak "Coś", "Wideodrom", czy "Reanimator". Są też wątki zaczerpnięte z produkcji o zombie, więc fani opowieści grozy pod względem wizualnym powinni być zadowoleni. Bodyhorrowa otoczka jest więc drugim wielkim pluem tego komiksu, o ile odbiorca lubi tego ten podgatunek historii grozy. Fot. materiały prasowe/Egmont Mimo że "Potwór z bagien" jest rebootem pod względem fabularnym, rysunkowo to hołd złożony oryginalnej serii "Swamp Thing" stworzonej przez legendy komiksu - Lena Weina i Berniego Wrightsona. Powykręcane stwory i postać głównego antagonisty są żywcem przeniesione z kultowego, lecz w szerszym kontekście niedocenionego runu z lat 70. XX wieku. W nowej wersji "Potwora z bagien" możemy dostrzec wizualne niuansy bezpośrednio odnoszące się do historii sprzed niemal 50 lat, co powinno byc dodatkowym walorem dla wszystkich miłośników Potwora z wspomnieć też o występach gościnnych innych herosów DC, bo oprócz Animal Mana pojawiają się między innymi Batman, Barbara Gordon, Green Lantern, Superman, Wonder Woman, Flash, Beast Boy, a nawet Frankenstein, którego losy również są nierozeerwalnie związane z pierwotnym pojawieniem się Potwora z bagien. Tuzy DC pełnią jednak role epizodyczne i co najwyżej drugoplanowe, co cieszy, bo pozwala wybrzmieć mniej znanym wypada nie napisać o polskim wydaniu "Potwora z bagien". Egmont od jakiegoś czasu prezentuje swoim czytelnikom serię DC DELUXE, której recenzowany komiks jest częścią. Jak sama nazwa wskazuje, nie jest to zwyczajne wydanie. Tom posiada obwolutę z pięknym rysunkiem Paquette'a. Właściwa okładka to czarny, skóropodobny materiał z wytłoczonym napisem. Na uwagę zasługuje też rozwiązanie introligatorskie. Mimo że komiks liczy ponad 500 stron, nie ma problemu z rozłożeniem kartek i podziwianiem rysunków w pełnej krasie, niemalże jak w wersji zeszytowej. Wydanie zostało też wzbogacone o przedmowę autorstwa samego Weina, posłowie, a także alternatywne okładki i szkice koncepcyjne, pozwalające przyjżeć się procesowi twórczemu "Potwór z bagien" na pewno nie jest komiksem dla wszystkich. Nie stanowi zaczhęcającego wstępu dla osób, które wcześniej z tą postacią nie miały styczności. Nie tylko ze względu brak szerszego kontekstu, którego znajomośc pozwala w pełni ciszyć się lekturą, ale również z powodu dość przeciętnego scenariusza. Taką sobie fabułę wynagradzają jednak wspaniałe rysunki, wiec warto sięgnąć po ten tom dla samych przeżyć estetycznych. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników Potwora z bagien, kolekcjonerów serii DC Deluxe oraz snobów, którzy lubią mieć na półce ładnie wydane 7/10 Planując budowę domu, spotkamy się na kolejnych etapach całego procesu inwestycyjnego z różnymi rodzajami map geodezyjnych. Proces inwestycyjny to przygotowanie inwestycji i sama budowa domu, czyli moment podjęcia decyzji o budowie do jej zakończenia tj. do skutecznego zawiadomienia nadzoru budowlanego o zakończeniu budowy obiektu budowlanego. W różnych fazach naszej budowy są potrzebne lub wymagane różne rodzaje map geodezyjnych. Poszczególne rodzaje map geodezyjnych różnią się zakresem naniesionych na nich informacji. Każda mapa to ogrom symboli i oznaczeń, które często są niezrozumiałe dla osoby, która ma z niej skorzystać, nie zawsze są też zrozumiałe intuicyjnie. Legenda mapy nie opisuje znaczenia symboli, skrótów i oznaczeń. Postaramy się tutaj przybliżyć znaczenie głównych oznaczeń na mapach geodezyjnych, aby łatwiej było je odczytać i zrozumieć zawarte w nich informacje. Co to jest mapa geodezyjna? Mapa geodezyjna to dokument, który wizualizuje informacje i dane zawarte w ewidencji gruntów i budynków takie jak lokalizacja i opis budynków, obiektów budowlanych, przebieg granic, oznaczenia działek ewidencyjnych, uzbrojenie w sieci i przyłącza, rzeźbę terenu i wiele innych informacji. Podstawą sporządzania map jest powołana powyżej ewidencja gruntów i budynków. Jest to ogólnokrajowy system informacyjny, pozwalający gromadzić, aktualizować i udostępnić, w sposób identyczny dla całej Polski, dane o gruntach, budynkach, ich właścicielach lub władających tymi nieruchomościami. System ten został zdefiniowany prawnie w ustawie z dnia 7 maja 1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne oraz w jednym z rozporządzeń wykonawczych do tej ustawy tj. Rozporządzeniu Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii z 27 lipca 2021 r. w sprawie ewidencji gruntów i budynków. Informacje z tej bazy danych wykorzystywane są do opracowania map geodezyjnych, pozyskać je można we właściwym pod względem położenia działki Starostwie Powiatowym lub powiatowym ośrodku dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej. Rodzaje map geodezyjnych, które przydatne są podczas budowy domu Budowa budynku składa się z rożnych etapów inwestycyjnych, począwszy od prac przygotowawczych do zakończenia budowy. Dla każdego z tych etapów praktycznie wymagana jest mapa geodezyjna o innych zakresach informacji. Podstawowe mapy geodezyjne to: Mapa ewidencyjna Mapa ewidencyjna zawiera informacje z ewidencji gruntów i budynków: granice działek i ich numery ewidencyjne, geodezyjne punkty graniczne, obrysy budynków z oznaczeniem ich rodzaju a także ilość kondygnacji naziemnych i podziemnych (oznaczonych liczbą ujemną), kontury użytków gruntowych i ich oznaczenia, kontury klasyfikacyjne i ich oznaczenia, występujące w obszarze mapy granice jednostek zasadniczego trójstopniowego podziału terytorialnego państwa i obrębów ewidencyjnych, wraz z ich oznaczeniami, nazwy ulic i placów oraz związane z nimi numery porządkowe budynków, a także nazwy cieków, zbiorników wodnych i innych obiektów topograficznych i fizjograficznych, znaki graficzne siatki kwadratów, z których przynajmniej dwa widoczne w obszarze mapy powinny być opisane współrzędnymi. Ponadto na mapie ewidencyjnej określona jest skala mapy i informacja o lokalizacji, nazwie organu, który ją wydał oraz oznaczenie kierunku północy. Mapa zawiera również dane osoby, która ją sporządziła, datę jej sporządzenia i nr kancelaryjny. Mapa ewidencyjna ma zastosowanie np. w opracowaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, ustalaniu wymiaru podatku od nieruchomości, w oznaczeniu nieruchomości w Księgach Wieczystych i innych czynnościach. W procesie przygotowania do budowy domu mapa ewidencyjna jest potrzebna do złożenia wniosku o wydanie decyzji o Warunkach Zabudowy, gdy działka, na której planujemy budowę nie jest objęta Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. W takim przypadku mapa ta jest jednym z załączników do wniosku kierowanym do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, o ustalenie Warunków Zabudowy. Skala mapy ewidencyjnej: 1:500 – tereny miejskie o dużym zurbanizowaniu, 1:1000 – tereny miejskie o małym zurbanizowaniu, 1: 2000 – tereny wiejskie. Mapa zasadnicza Na mapie zasadniczej znajdziemy wszystkie informacje z ewidencji gruntów i budynków, które są pokazane na mapie ewidencyjnej, dodatkowo naniesione jest uzbrojenie techniczne działek, znajdujących się na mapie, tj. istniejące sieci i przyłącza np. energetyczne, gazowe, kanalizacyjne, wodociągowe, teletechniczne. Mapa zasadnicza działki jest dla geodety bazą do tworzenia mapy do celów projektowych. Dokładną treść mapy zasadniczej określa Rozporządzenie w sprawie bazy danych obiektów topograficznych oraz mapy zasadniczej (§19) Treść mapy zawiera: kartograficzną reprezentację obiektów, nazwy oraz skróty i oznaczenia dotyczące obiektów, informacje dodatkowe, w szczególności: nazwę mapy, godło mapy, skalę mapy, układ współrzędnych płaskich prostokątnych, układ wysokościowy, geodezyjny układ odniesienia, lokalizację obszaru uwzględniającą podział administracyjny, siatkę kwadratów, współrzędne prostokątne płaskie co najmniej dwóch skrajnych punktów przecięcia siatki kwadratów; ramkę arkusza mapy, w przypadku kroju arkuszowego. Skala mapy zasadniczej: skala 1:500 – dla terenów o znaczącym zainwestowaniu, dużym zagęszczeniu obiektów; skala mapy zasadniczej 1:500, to skala dla obszaru o dużym zagęszczeniu obiektów, skala 1:1000 – dla terenów małych miast, aglomeracji miejskich i przemysłowych, skala 1:2000 – dla pozostałych terenów osiedlowych, terenów rolnych oraz większych zwartych obszarów rolnych i leśnych na terenach miast, skala 1:5000 – dla terenów o rozproszonej zabudowie wiejskiej oraz gruntów rolnych i leśnych na obszarach pozamiejskich. Mapa multimedialna Mapa multimedialna np. na portalu „ lub na lokalnych portalach powiatowych służy do uzyskania szybkiej informacji o działce lub działkach, gdy w danym momencie nie mamy dostępu do mapy zasadniczej, a dysponujemy dostępem do internetu. Na portalu tym możemy dokonać pomiarów wymiarów działki i jej powierzchni, pomiary te nie są precyzyjne, ale dają możliwość wstępnego poznania charakterystyk działki. Tam znajdziemy informacje na temat jej uzbrojenia i oznaczeń, określających jej przeznaczenie w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego, jeżeli działka jest objęta ustaleniami MPZP. Zakres informacji zawartych na geoportalach otwartych danych przestrzennych, zależny jest od zakresu udostępnienia informacji przez Urzędy Gmin, Starostwa Powiatowe i inne instytucje Mapa do celów projektowych Mapa do celów projektowych opracowana jest dla konkretnej działki (lub działek) i zawiera wszystkie informacje z ewidencji gruntów i budynków, które obejmuje mapa zasadnicza i dodatkowo jeszcze bardzo ważne informacje, związane z ukształtowaniem terenu działki i jej konfiguracją. Mapę sporządza uprawniony geodeta, na zlecenie osoby zainteresowanej wykonaniem mapy. Geodeta korzysta z materiałów powiatowego zasobu geodezyjnego, jako materiałów wyjściowych do opracowania mapy. Dokonuje pomiarów terenowych na przedmiotowej działce i jej najbliższym otoczeniu, w celu aktualizacji informacji z powiatowego zasobu i dokonuje pomiarów wysokościowych, w celu określenia jednoznacznego ukształtowania działki i terenu w jej otoczeniu. Ukształtowanie terenu przedstawia się jako: warstwice - czyli linie łączące punkty o takiej samej wysokości pikiety geodezyjne - w przypadku terenu o mało zróżnicowanym poziomie. Mapa do celów projektowych zawiera również linie rozgraniczające tereny o różnym przeznaczeniu, ustalone Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, a także granice konturów gruntów o różnej klasie bonitacyjnej (klasa gleby określana w ramach gleboznawczej klasyfikacji gruntów). Tak więc największy zbiór informacji na temat danego terenu lub działki można odczytać z mapy do celów projektowych. Skala mapy do celów projektowych: W zależności od celu wykorzystania mapy, skala mapy do celów projektowych wynosi: 1:500 - dla potrzeb budowy budynku 1:1000 - jeśli celem jest inwestycja związana z rozbudową infrastruktury liniowej np. rozbudowa sieci energetycznej. Mapa inwentaryzacyjna Geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza to mapa, która jest tworzona przez geodetę po zrealizowaniu naszej budowy. Przedstawia stan faktyczny po wykonaniu wszystkich robót związanych z budową samego domu, jak również zewnętrznej infrastruktury technicznej i utwardzenie terenów (przyłącza mediów, dojście, dojazd, miejsca postojowe ). Zgodność inwentaryzacji powykonawczej z projektem zagospodarowania działki jest podstawowym kryterium ocenianym przez nadzór budowlany przy zgłoszeniu budynku do użytkowania, czy zakończeniu budowy, czyli zamknięciu całego procesu inwestycyjnego. Jak czytać mapę geodezyjną? Niezależnie od rodzaju mapy geodezyjnej występują na nich najróżniejsze oznaczenia, symbole i skróty, oznaczające na wszystkich tych mapach to samo. Nie ma tu dowolności interpretacyjnej. Oznaczenia na mapach geodezyjnych zostały określone w Rozporządzeniu Ministra Administracji i Cyfryzacji z 2 listopada 2015 r. Symbole geodezyjne na mapie Poniżej przedstawiamy wykaz ważniejszych (wybranych) skrótów i oznaczeń, określonych w Rozdziale 5 powołanego rozporządzenia. Podana liczba porządkowa jest zgodna z zestawieniem w rozporządzeniu: 1. al. - alejka 2. bas. - basen 3. bt. - beton 5. br. - bród 6. br. - bruk 7. proj. - budowla podziemna – projektowana 8. bud. - budowla podziemna – w budowie 9. b - budynek biurowy 10. t - budynek garażu 11. g - budynek gospodarstwa rolnego 12. u - budynek handlowo – usługowy 13. h - budynek hotelu 16. mj - budynek mieszkalny jednorodzinny 17. md - budynek o dwóch mieszkaniach 18. mt - budynek o trzech i więcej mieszkaniach 19. mz - budynek zbiorowego zamieszkania 20. a – budynek zakwaterowania turystycznego 21. p - budynek przemysłowy 22. r - budynek kultu religijnego 24. z - budynek szpitala i zakładu opieki medycznej 25. x - budynek zabytkowy 27. ch. - chodnik 30. dr. - droga bez nazwy 33. gr. - grunt naturalny 45. - inny obiekt przyrodniczy 46. i. - inny rodzaj nawierzchni 50. j. - jezdnia 52. kl. - klinkier 54. kk. - kostka kamienna 55. kp. - kostka prefabrykowana 56. mb. - masa bitumiczna (asfalt) 62. k - odwodnienie liniowe 64. - ogród działkowy 65. kl - osadnik kanalizacji lokalnej 69. pb. - płyty betonowe 73. i - pozostały budynek niemieszkalny 79. c - przewód ciepłowniczy 82. e - przewód elektroenergetyczny 83. eWW - przewód elektroenergetyczny najwyższego napięcia 84. eN - przewód elektroenergetyczny niskiego napięcia 85. eS - przewód elektroenergetyczny średniego napięcia 86. eW - przewód elektroenergetyczny wysokiego napięcia 87. g - przewód gazowy 88. gn - przewód gazowy niskiego ciśnienia 89. gp - przewód gazowy podwyższonego średniego ciśnienia 90. gs - przewód gazowy średniego ciśnienia 91. gw - przewód gazowy wysokiego ciśnienia 93. k - przewód kanalizacyjny 94. kd - przewód kanalizacyjny deszczowy 95. kl - przewód kanalizacyjny lokalnej 96. ko - przewód kanalizacyjny ogólnospławny 97. kp - przewód kanalizacyjny przemysłowy 98. ks - przewód kanalizacyjny sanitarny 102. x - przewód niezidentyfikowany 104. t - przewód telekomunikacyjny 106. w - przewód wodociągowy 107. wl - przewód wodociągowy lokalny 108. wo - przewód wodociągowy ogólny 120. Tr - stacja transformatorowa 122. sc. - ścieżka 124. sm. - śmietnik 125. tl. - tłuczeń 136. P - wiata przystankowa 140. - wieża widokowa 141. w. - woda płynąca, woda stojąca, woda w urządzeniu wodnym, rów melioracyjny, rów przydrożny 142. wdsp. - wodospad 144. zb. - zbiornik 147. s - zbiornik, silos i budynek magazynowy 148. źr. - źródło 149. żw. - żwir Oznaczenia geodezyjne budynków na mapie Podstawowe oznaczenia budynków na mapie geodezyjnej to (oprócz obrysu) jego rodzaj, jako oznaczenie geodezyjne literowe (np. mj – budynek mieszkalny jednorodzinny, f – budynek kultury fizycznej), ilość kondygnacji nadziemnych (liczba naturalna dodatnia) i podziemnych (liczba naturalna ujemna) oraz numer administracyjny (zorientowany od strony ulicy). Powołane powyżej Rozporządzenie Ministra Administracji i Cyfryzacji z 2 listopada 2015 r. w Rozdziale 4 ustala wykaz i rodzaje znaków kartograficznych dla obiektów, stanowiących treść mapy zasadniczej. Znaki graficzne w geodezji dla tych samych obiektów oznaczane są identycznie. Różnić się mogą jedynie pomiędzy mapami o różnych skalach. Poniżej przedstawiamy niewielką część wybranych znaków graficznych, które możemy znaleźć na mapach geodezyjnych różnego rodzaju. Oto wybrane znaki graficzne na mapie geodezyjnej oraz niektóre oznaczenia geodezyjne uzbrojenia działki (terenu). Do czego i kiedy wymagana jest mapa geodezyjna? W całym procesie zmierzającym do wybudowania własnego domu, który rozpoczyna się w momencie powzięcia takiej decyzji lub pomysłu, a kończy zgłoszeniem zakończenia budowy naszego budynku, może się zdarzyć, że będziemy korzystać z wszystkich wymienionych na początku artykułu map geodezyjnych: mapy ewidencyjnej, mapy zasadniczej, mapy multimedialnej, mapy do celów projektowych i geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej. Z pewnością będziemy korzystać z dwóch ostatnich, tj. mapy do celów projektowych i geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej, ponieważ one są wymagane w procesie inwestycyjnym, przepisami prawa budowlanego. Mapa do celów projektowych jest podstawą dla projektanta do sporządzenia Projektu zagospodarowania działki lub terenu, który wraz z opisem stanowi podstawową część projektu budowlanego dołączanego do wniosku o pozwolenie na budowę lub zgłoszenia tej budowy. Geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza stanowi niezbędny dokument, dołączany do zgłoszenia zakończenia budowy w Nadzorze Budowlanym. Obie mapy sporządza uprawniony geodeta na zlecenie inwestora. Pozostałe mapy mogą być potrzebne lub pomocne na różnych etapach i do różnych celów. Mapa ewidencyjna jest podstawa do wszelkich czynności cywilno prawnych, wyprzedzających działania inwestycyjne np. kupno działki, wpis do Księgi Wieczystej. W procesie związanym z budową domu może okazać się potrzebna w przypadku składania wniosku do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego lub może być załącznikiem do wniosku o wydanie Warunków Zabudowy w przypadku, gdy działka, na której planujemy budowę naszego domu nie jest objęta MPZP (Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego). Mapa zasadnicza lub multimedialna okaże się pomocna, gdy będziemy chcieli wstępnie poznać wymiary działki, jej położenie, przeanalizować możliwości podłączenia naszego przyszłego domu do sieci uzbrojenia zewnętrznego (mapy te zawierają również warstwę uzbrojenia terenu). Ile kosztuje mapa geodezyjna i gdzie ją uzyskać? Kopię mapy ewidencyjnej i zasadniczej możemy uzyskać odpłatnie w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartografii, który jest właściwy dla położenia naszej działki. Cena kopii mapy ewidencyjnej i zasadniczej wyliczana jest w zależności od powierzchni działki. Różną cenę mają mapy w zależności od postaci, w jakiej są opracowane. Kopia mapy ewidencyjnej i zasadniczej w postaci wektorowej jest droższa niż kopia mapy w postaci rastrowej. Stawki opłat za kopie map ewidencyjnej i zasadniczej reguluje Obwieszczeniem Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii z 24 września 2020 r. o udostępnianiu materiałów państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, które określa ceny od 01 stycznia 2021 r. Mapę do celów projektowych oraz powykonawczą inwentaryzację geodezyjną uzyskamy od uprawnionego geodety na podstawie zlecenia mu takiej usługi. Cena opracowania mapy do celów projektowych zależy od powierzchni opracowania, ilości zmian naniesionych po aktualizacji materiałów pozyskanych z powiatowego ośrodka dokumentacji geodezyjnej w obmiarze bezpośrednim oraz stopnia skomplikowania ukształtowania terenu objętego opracowaniem. Cena powykonawczej inwentaryzacji geodezyjnej zależna jest również od powierzchni opracowania i ilości szczegółów wymaganych do naniesienia na drodze pomiaru bezpośredniego. Termin oczekiwania i ważność map geodezyjnych Kopię mapy ewidencyjnej i zasadniczej możemy uzyskać w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartografii wręcz „od ręki” lub w krótkim, kilkudniowym czasie. Dłużej trwa opracowanie wykonywanej przez geodetę mapy do celów projektowych oraz powykonawczej inwentaryzacji geodezyjnej. Wynika to z konieczności dokonania przez geodetę prac pomiarowych w terenie, a także uzyskania (w obu przypadkach) potwierdzenia przyjęcia wyników pomiarów do Państwowego Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego poprzez tzw. klauzulę urzędową. W praktyce i w typowym przypadku może to trwać od jednego do nawet trzech miesięcy. Natomiast ważność map geodezyjnych nie jest jednoznacznie określona w Prawie Geodezyjnym. Często zwyczajowym okresem ważności jest okres dwóch lat od wykonania mapy. Warunkiem ważności każdej mapy jest jej aktualność. I tak np. mapa do celów projektowych może być ważna po pięciu latach od jej wykonania, jeżeli w obszarze, który opisuje nie zaszły żadne zmiany. I odwrotnie, mapa taka może stracić ważność już po tygodniu, jeżeli na działce dokonamy np. prac niwelacyjnych już po wykonaniu mapy lub rozbierzemy stary drewniany budynek gospodarczy, uwidoczniony na mapie. DC Universe pisze swoją współczesną historię w sposób bardzo koślawy. Ciemna strona komiksowego duopolu przypominała już w pewnym momencie groteskową maszkarę - na wzór "atrakcji" ze zbiorników klonujących w "Obcym: przebudzeniu" - która w domyśle miała stać się zapewne bardzo opłacalną kopią pomysłu Marvela. Nielogiczny i pretensjonalny "Legion samobójców" czy krzykliwa i (nazywajmy rzeczy po imieniu) niedorobiona "Liga Sprawiedliwości" były bolesnymi ciosami w fanowskie serca (wiem, bo sam to odczułem), a "rock’n’rollowy" Joker Jareda Leto i cyfrowe "golenie" Henry'ego Cavilla z wąsów dołączyły do wielkiej internetowej galerii memów. Nawet bezdusznych księgowych z Warner Bros. zaczął chyba poruszać fakt, iż "samograje" o wspaniałych bohaterach (i antybohaterach) z kart komiksów nie wywracają box office’u do góry nogami, a jednocześnie drażnią wierną klientelę. Postanowiono zrobić NIEKONWENCJONALNY ruch i pracę nad kolejnymi (mniejszymi i większymi) projektami zaczęto ponownie wykonywać z szacunkiem i wystarczającą skrupulatnością względem materiału źródłowego. W taki oto właśnie sposób, pomiędzy kinowymi premierami "Aquamana" a "Jokera" wyłonił się "Potwór z bagien". Jego twórcami są Gary Dauberman i Mark Verheiden. Pierwszy z nich był scenarzystą nowego "Tego" "To", a drugi maczał palce w historii "Asha kontra martwe zło". Szansa na udany tytuł z dreszczykiem nie powinna więc być zaprzepaszczona. Dr Abby Arcane (Crystal Reed), działająca w wywiadzie epidemiologicznym CDC, zostaje wezwana do swej rodzinnej miejscowości w Luizjanie, by pomóc w walce z tajemniczą "zieloną grypą", której źródło najprawdopodobniej pochodzi ze znajdujących się w regionie ogromnych bagnisk. Łóżka szpitalne zapełniają w postępie wykładniczym, a miejscowej, bezradnej służbie zdrowia cały czas stara się pomagać biolog Alec Holland (Andy Bean), który na własną rękę prowadzi śledztwo dotyczące dziwnych urządzeń zatapianych na moczarach – spodziewa się on bezpośredniej korelacji między nimi a "zieloną grypą". By jeszcze bardziej zamieszać w bagiennym kociołku, lokalny możnowładca Avery Sunderland (Will Patton) postanawia uporać się z niszczącą interesy sytuacją na swój sposób, więc ściąga do siebie przebiegłego naukowca dr. Jasona Woodrue (Kevin Durand), który to od samego przyjazdu ma inne spojrzenie na ową epidemię. Doczekaliśmy się również innego spojrzenia na serialową koncepcję dla tytułów komiksowych DC. Można lubić niektóre elementy Arrowverse od CW (np. pierwsze sezony "Flash" czy "Arrow"), ale globalny odbiór tego anturażu nazwałbym aktualnie raczej kiepskim. W serialowym DC Universe, mówię tu również o wydanym wcześniej "Titans" (choć mam co do niego ambiwalentny stosunek), widać precyzyjny i formalnie realistyczny sznyt. Nie inaczej jest z "Potworem z bagien", gdzie charakteryzacja, scenografia i efekty specjalne (przede wszystkim te praktyczne) są głównymi zaletami produkcji. Oczywiście nieprzypadkowo podkreślam, iż obracamy się realiach serialowych, więc należy co do wymagań zastosować odpowiednią skalę. Osobiście uważam, że niektóre sceny mają w sobie jakość porównywalną z "Czymś" "Coś" Johna Carpentera. Nie jest tego dużo, ale sam fakt ich istnienia świadczy w jakimś stopniu o potencjale, który tkwi w "Potworze z bagien". Same tereny bagienne, które są w tej historii równie ważne co główni bohaterowie, są sfilmowane bardzo treściwie – osaczają one, swoją klaustrofobiczną duchotą, wybudowane na terenach rozlewiska chatki i zapuszczone strzechy. Zupełnie jakby chciały wypchnąć ze swych terenów niepożądany pierwiastek ludzki. Każdy aktor i aktorka wykonują solidną pracę przy kreowaniu postaci. Mam jednak pewne obiekcje względem reżyserskiej taktyki ich poprowadzenia. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że relacje między Abby a Alekiem rozwijają się do poważnego poziomu w dość szybki i sztuczny sposób – jakby w zgodzie z danym "paragrafem" w scenariuszu. Są tu także momenty przeznaczone dla błyskawicznych ekspozycji, a wiele scen jest łączonych w bardzo niespójny sposób, na przykład: "nasza bohaterka ratuje życie swego współpracownika w szpitalu, a sekundę później widzimy ją na przystani, jak rozmawia z przyjaciółką tuż przed wejściem na pokład przygotowanej do rejsu łodzi". Nie jest to jakaś olbrzymia wada serialu, zwyczajnie mamy tu do czynienia z dość prymitywnymi zabiegami, za pomocą których można było zmieścić materiał w ramach czasowych. "Potwór z bagien" to jest po prostu dobra produkcja. Z dobrym tempem, bardzo dobrymi zdjęciami i efektami oraz ciekawą historią. Oczywiście jest to adaptacja komiksu, więc pewna umowność musi być na ekranie zachowana. Jednak śmiem twierdzić, że swoją wyjątkowo dopieszczoną (jak na serial) jakością wykonania oraz kilkoma mocnymi scenami opowieść o mrocznych losach miasteczka w Luizjanie trafi w gusta nie tylko zatwardziałych fanów kina superbohaterskiego. Wciąż liczę po cichu (mimo wszelakich newsów i plotek), że pierwszy sezon "Potwora z bagien" nie będzie zarazem jego ostatnim, bo z miłą chęcią zanurzyłbym się ponownie w jego użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (13 głosów). Czy plotki o tym, że wojewoda składa swoje ofiary na ołtarzu szatana, okażą się prawdziwe? Maurycy trafia do Dawidgródka, poleskiego Twin Peaks, miejsca pełnego degeneratów, alkoholików oraz wyznawców Stalina i Hitlera. Chcąc rozwikłać zagadkę, będzie musiał wejść w świat pradawnych wierzeń i przerażających rytuałów, których istnienia nawet nie podejrzewał. Paweł Rzewuski, "Syn bagien" (okładka) Paweł Rzewuski – doktor filozofii i historyk. Zajmuje się filozofią polityki i historią społeczną. Autor "Filozofii Piłsudskiego". Uczestnik warsztatów Identitas na wyspie Uløya w 2020 r. Wydawnictwo Literackie wydało jego "Grzechy »Paryża Północy«" (2019). Rodzina uważała, że jego przedwczesna śmierć była do przewidzenia. "Zawsze był obłąkany" [FRAGMENT KSIĄŻKI] *** Prolog Poleskie drogi 29 kwietnia 1937 Telepiący się po wertepach poleskich fiat trzęsie się niemiłosiernie. Jest upalny kwietniowy dzień i sam nie dowierzam, co w tak piękny dzień robię tutaj, pośrodku niczego, jadąc donikąd. Dobrze, że przynajmniej samochód, choć rozklekotany, ale sprawny, w Pińsku dali, a nie jak zwykłego szeregowca starą ciężarówką lub wręcz chłopską furmanką puścili, tak abym tłukł się jakimś gruchotem, gdzie tylko bór, bagna i bolszewicy. Omega na moim przegubie wskazuje za dwie dwunasta. Przeklinam awarię na linii kolejowej Drebsk–Sienkiewicze, klnę na cholerne roboty drogowe na szosie między Stolinem a Dawidgródkiem, przez które musimy jechać tą nieszczęsną boczną drogą. Przeklinam prowincje naszej Rzeczypospolitej, nasze bieda-kolonie, i przeklinam fakt, że musiałem opuścić ukochane miasto. Maurycy Jakubowski jest bowiem człowiekiem miasta. — Niech no pan oficer uważa i zdrowaśkę odmówi — z siedzenia przede mną rozlega się nagle tubalny głos Stefanka, szofera. — Do trupiego drzewa zajedziem zaraz. — No i? — Przeklęte to miejsce! — Zerka przez ramię, przez ułamek chwili świdrują mnie oczy czarne niczym smoła tutejszych smolarzy. — Licho czai się w tych gałęziach. Sancte Michael Archangele, defende nos in prelio…1 — Żegna się zamaszyście i miele wyuczone na szkolnej katechezie słowa modlitwy zaklęcia. — Zabobony… — burczę pod nosem. Drażnią mnie te religijne dyrdymały. Podkręcam wąsa rudego, dumę i chlubę, patrząc na rozjazd przed nami. Bujny zagajnik, wszystko skąpane w zieleni wściekle żywej, nieco bliżej kępa traw. Droga piaszczysta, rozjeżdżona, typowo polska. Gdzieś przed nami drzewo wielkie i rozłożyste, o grubych konarach. Drzewo jak drzewo, kamień jak kamień, droga jak droga. Dookoła mokradła, w oddali las się zaczyna, z naprzeciwka chłop jedzie wozem, koń człapie niemal poboczem. Dopiero w latach 50. zrozumieli, że na Wołyń już nie wrócą. Zaczęły się kłótnie i sądy [FRAGMENT KSIĄŻKI] Mijamy drzewo, dąb rozłożysty. Koń rży, wyrywa się chłopu, iść nie chce. Stefanek zatrzymuje się gwałtownie — niech go szlag! Promienie słońca przez liście delikatnie padają na moją twarz. Wychylam się zza kierowcy i rugam chłopa, i kierowcę na dokładkę. — Isusie, ośka poszła! — krzyczy chłop. — Nic nie zrobim. Zapalam egipskiego, czekając, aż Stefanek przestanie narzekać wespół z woźnicą, gdy próbują coś zaradzić. Bębnię palcem po skórzanym oparciu fotela i podejmuję decyzję, że przestanę się rozckliwiać nad sobą, nie będę narzekać, choćby było upiornie. — Zamiast narzekać, szeregowy mógłby pomóc chłopu. — Wskazuję papierosem. Nie jest mi śpieszno, miło zaś będzie chwilę odpocząć od tych przeklętych wertepów. Stefanek wzrusza ramionami i podwija rękawy, ja zaś koję wzrok zielenią Polesia. Wracam myślami do innych tematów, do tego, że niedługo trzeba będzie przygotowywać się do ślubu i wydać odpowiedni obiad, albo nawet zaprosić gdzieś, do porządnego lokalu. I kogo by tutaj zaprosić na ten obiad i ślub, i wesele. Komar wybija mnie z zamyślenia i każe zwrócić uwagę na otaczającą przyrodę. Nawet ładnie, jak okiem sięgnąć zieleń. Mój kierowca z chłopem biedzą się właśnie nad zdjęciem półośki, gdy naraz słońce za chmurami znika, chłód jakiś nieprzyjemny nagły, mgła, znikąd niemal, od mokradeł idzie. Kurtkę zapinam, czapkę wkładam, pod nosem klnę. Opary podnoszą się coraz wyżej, dziwnie jakoś się robi. Ptaki, które do tej pory świergoliły, przestają śpiewać, siedzą na drzewie nastroszone. Robi się cicho. Chłop się żegna, Stefanek się żegna, ja na tylnym siedzeniu szukam kolejnego papierosa po kieszeniach kurtki, chyba z nerwów, bo sytuacja zaczyna i mnie niepokoić. A co najmniej dziwić. Nagle wycie, dziwne, zwierzęce, rozrywa ciszę. Po plecach przechodzą mi ciarki. Słyszę, że chłop coś pod nosem mamrocze zdjęty strachem, Stefanek jest już przy drugim qui ad perdonem anima pervagantur in mundo2. Nie podoba mi się to. Chcę spytać, o co chodzi, ale tak zdradzę, że się boję. Jest coraz zimniej, coraz bardziej obco. Mgła biała niczym dym coraz wyżej, koń niespokojny przebiera kopytami, papieros żarzy mi się w dłoni. Otwieram drzwiczki i wychodzę zaniepokojony. Machinalnie sięgam po karabin, który wcześniej Stefanek przełożył na tylne siedzenie. Stary dobry mauzer, dłonie same podążają gdzie trzeba. Pocisk, komora, lewa ręka zaciśnięta na łożu, prawa luźna, gotowa, palec przy kabłąku, nieco spokojniej. Nagle zapada cisza, jakby wszystkie dźwięki zostały wyssane ze świata. Cisza przeraźliwa, ani ptaka, ani owada. Gdzieś pod drzewami, od zachodu, od rzeki czy też bagien, ktoś idzie. Niby to biegnie, niby człapie. Jakby próbował z czegoś się wyrwać. Po karku przechodzą ciarki, włosy dęba już stają. Pot zimny skroplił czoło. — …detoribus nostris et ne nos inducas in tentatione, sed libera nos a malo3 — szepcze Stefanek. — Ktoś ty?! Cisza. Idzie na nas. Koń, jakby ktoś mu szaleju podał, znów wierzga i rży. Coś idzie i idzie. — Ktoś ty?! Znów nic. Jakby niemowa, sunie coraz szybciej. Widzę coraz wyraźniej kontury tego rogatego czegoś, mrużę oczy z niewiarą, wielkości człowieka i takiej postury, ale czarne całe, z głowy wyrastają rogi, ale nie jak u diabła, ale raczej u jelenia. Jelenia? Co, do cholery? Niemożliwe, że zwierzę. Strach jakiś dziwny, nieznany, lęgnie się. Mgła gęstnieje, jakby śmietaną była. Ciszę przerywają jedynie odległe dźwięki, człapanie, sapanie może, łamane gałęzie, plusk wody. Foto: Wydawnictwo Literackie Paweł Rzewuski, "Syn bagien" (okładka) Podnoszę do oka mauzera, celuję, ale raz jeszcze pytam się "Ktoś ty?". Naraz stwór pierwszy raz ciszę przerywa, zatrzymuje się, mgłę szarpie ryk jego straszny, zwierzęcy, ryk tylko w odpowiedzi. Palec pociąga spust, huk wystrzału przerywa ryk. Misja wtajemniczenia w rodzinne sekrety. "Wiesz, że Ksiądz Wujek jest twoim dziadkiem?" [FRAGMENT KSIĄŻKI] Stwór pada. Krzyczy coś, jakby po ludzku, a jakby po zwierzęcemu. Chociaż chcę zrozumieć, nie mogę. W końcu milknie, na powrót zapada cisza. Nagle, niczym eksplozja, wybucha gwar dźwięków, ptaków, zwierząt, ludzi. Na nowo słyszę wszystko to, co wcześniej. Patrzę z niedowierzaniem w miejsce, w które strzeliłem, na Stefanka, wreszcie w niebo. Po chwili słońce wychodzi, mgła się rozwiewa, ciepło nawet się robi. Ale ja się wzdrygam. — Pachwalon wo imia Otca i Syna, i Swiataho Ducha! — Chłop raz jeszcze żegna się. Widać, że ciężko oddycha. — Ale nas mamidło zwieść chciało… — Jakie mamidło, pleciecie bzdury! — oburza się Stefanek. — Czort po prostu się na nas zasadził. — Też ciężko oddycha, jakby jeszcze przed chwilą się dusił. Łapczywie chwyta każdy haust powietrza. — Wiła albo licho — z miną znawcy odpowiada chłop. — Pewno dustasta hodina4, a my przy trupim drzewie. — Znowu się żegna. — Nie wyglądaliście wtedy na takich chojraków. — Odkładam karabin na tylne siedzenie. Chłop to może się spił, ale Stefanek? Nie rozumiem tego, co się tutaj wydarzyło. Ale idę zobaczyć, co ustrzeliłem. Sarna albo jeleń, ani chybi. Bo co innego? Brnę trzydzieści metrów w wysokiej trawie, nogi się zapadają w miękkiej ziemi. Jeszcze trochę i będę. Nic nie ma. Pusto, ani śladu po stworze. Niby stoi trochę wody, ale aby tam wpadł i zatonął, to niemożliwe raczej. Więc przywidzenie, fatamorgana. Ale przecież widziałem wyraźnie i rogi, i jakby szpony. No i na dwóch łapach stało. Jak szpony, to chyba nie jeleń, prawda, chociaż na tym Polesiu to wszystko możliwe… — Panu się coś przyśniło? — dobiega zza przedniego siedzenia. — Co? — pytam półprzytomnie. Wizja znika i orientuję się, że jeszcze przed chwilą drzemałem. — Krzyczał pan przez sen. — A co krzyczałem? — Rozespany jestem, takie rzeczy mi się nie zdarzają. — Nie wiem, coś o zmorach. Ale to się zdarza, jak ktoś przyśnie przy drzewie trupim. — Drzewie trupim? — A tak, minęliśmy właśnie, na rozwidleniu jest. Wieszali tam w dawnych czasach skazańców. To jak ktoś nieszczęśliwie sobie przyśnie, przejeżdżając obok niego, to mu się dziwne rzeczy śnią. A panu co się śniło? Mnie raz takie dziwne harpie, a raz to nawet takie piękne kobiety. — Postać z rogami, czarna. — O, to nie wiem, co to. Miejscowi mogą wiedzieć. Ja nietutejszy, ja z Wielkopolski. — Wypina dumnie pierś. — Po­znaniak. Telepie jak telepało. Drogi poleskie nierówne, nieliczne, a jak już, to i tak ledwie przejezdne. I ja znowu tutaj, na Polesiu. Na tylnym siedzeniu fiata na numerach Korpusu Ochrony Pogranicza jadę przez ten kraj mokradeł i wyziewów. Patrzę raz jeszcze na podchodzące wodą pola. Jeszcze miesiąc temu w spokoju katalogowałem doniesienia znad granicy, skupiałem pół swojej uwagi na szyfrze zawartym w raportach pewnego urzędnika kolejowego, który nazbyt ciepłym uczuciem darzył bolszewię, a pół na pięknej pannie Agacie, córce kupca korzennego z ulicy Poznańskiej. Mojej Agacie, z którą szykuję się do podjęcia jednej z najważniejszych decyzji w życiu. Nic nie zapowiadało, że z ciepłego gabinetu w MSW rzucą żołnierską lotkę wprost w bagna Polesia, z jego mokradłami, komarami i z szalonym wojewodą, z którym podobno nie można się spotkać. Do tego skrawka Rzeczypospolitej Polskiej i nie-Polskiej, gdzie cywilizacja i postęp nie wygrały jeszcze swej wojny. Do Arkadii niedojrzałych bohemistów krakowskich i stetryczałych od absyntu młodopolan. Jak to się stało, że ja, człowiek o zdecydowanie miejskich upodobaniach, znalazłem się w środku totalnej antytezy miasta. Cofam się do dwóch rozmów, które odbyłem nie tak dawno temu. Zastanawiam się, jak ta groteska się zaczęła. 1 (łac.) Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce…2 (łac.) które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie (łac.) naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode (rus.) godzina dwunasta.

a co masz do bagien