– Ludzie się zmieniają, sam o tym dobrze wiesz. Jak raz się popełni błąd, to często wystarczy, żeby już nigdy tego nie zrobić. – Jak chcesz – Maciek wzruszył ramionami. – To twoje życie. Ale moim zdaniem wszystko jest przesądzone. Ja bym swojej kobiecie nie wybaczył. Oznacza to, że bank (wierzyciel) może żądać spłaty części lub całości od każdego z dłużników (od męża, od żony) albo od obu łącznie, a zaspokojenie wierzyciela przez któregokolwiek z dłużników zwalania pozostałych – art. 366 § 1 Kodeksu cywilnego (K.c.). Oznacza to, że może zajść taka sytuacja, iż bank będzie Próbuje na łamach swojej książki zmierzyć się z tym, co było złe, ale również nawiązać inną – lepszą relację ze swoją, chorującą na alzheimera matką. Próbuje zrozumieć przeszłość, poznać przyczyny i tym samym wybaczyć, a może nawet pokochać swoją matkę, od której nigdy nie doświadczyła miłości. Okazuje się jednak, że wcale do końca tak nie jest. Owszem, aby się zakochać potrzebują przejść przez kilka etapów, ale nie oznacza to, że będzie to trwało kilka miesięcy, a nawet lat. Istnieją faceci, którzy przechodzą przez nie nawet w ciągu dwóch miesięcy. Daria Malczewska. Szanse na otrzymanie tego, o co prosisz, również rosną. 4. Odpocznijcie od siebie. Nie mamy tu oczywiście na myśli zerwania. Czasem wystarczy chwila odpoczynku od siebie, by spojrzeć z dystansem na związek i drugą osobę, docenić ją i zatęsknić. Niektórym osobom wystarczy kilka godzin bez siebie, inni potrzebują kilku dni lub niat puasa rabu pon kamis wage jumat kliwon. AGNIESZKA2212 13 listopada 2007, 22:41 Kochani!! Co zrobić żeby facet częściej mówił kocham tulił całował i ogólnie był czulszy a nawet padł na kolana To ważna dla mnie sprawa bo coś mi się zdaje że mój mężulek przestaje być mną powoli zainteresowany to chyba przez te dodatkowe 10 kilo co mi po ciąży przybyło Radźcie liczę na Was rdk214 Liczba postów: 10 21 listopada 2007, 12:31 hmmm... Aby zrozumiec faceta nie trzreba nic czytac. Wystarczy poobserwowac... Facet przewaznie robi to na co ma w tym momencie najwieksza ochote i proby odciagniecia go od tego koncza sie przewaznie zloscia... Bo jesli ma np ochote pograc na kompie czy obejrzec mecz a Wy probujecie go namowic np na kolacje przy swiecach to gwarantuje ze nic z tego nie wyjdzie. W facecie z rzadka odzywa sie cos z romantyka, ale jak juz sie odezwie... Prosta zasada...Nic na sile... Dołączył: 2007-11-18 Miasto: Liczba postów: 1065 21 listopada 2007, 14:23 Facet przewaznie robi to na co ma w tym momencie najwieksza ochote i proby odciagniecia go od tego koncza sie przewaznie zlosciaciekawe gdybym ja tak robila tylko to na co mam ochote, to dopiero konczyloby sie jego zlością .. hehehe Dołączył: 2006-07-04 Miasto: Między Brzozami Liczba postów: 14782 21 listopada 2007, 15:30 No tak, brzmi to trochę idiotycznie, bo jakoś nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek sprzątała, prała, czy gotowała z przemożnej ochoty...Poza tym należy szanować hobby męża, czy to czytanie, słuchanie muzyki, sport, czy komputer. Ale co, jeśli to zajmuje cały jego wolny czas? Jak można się nie denerwować i nie próbować go odciągać na siłę?Chyba jedynym wyjściem jest nie dopuścić do tego, od pierwszego razu prosić, tłumaczyć, a nie po paru latach. Dołączył: 2007-11-18 Miasto: Liczba postów: 1065 21 listopada 2007, 18:35 z tym padaniem do nog to chyba tylko jest w fazie zalotow a potem to juz same szare zycie w drobnymi wyskokami romantycznosci. a jak ju cos wymysli to trzeba wychwalac bo sie biedaczek zniecheci :)))))) rdk214 Liczba postów: 10 22 listopada 2007, 10:14 oj... chyba zostalem niepoatrznie zrozumiany... Chodzilo mi raczejo to,.że jak facet nie ma na cos ochoty to nie zmusicie go do tego i nie mam tu na mysli bynajmniej obowiaków domowych a sprawy takie bardziej hmmm...górnolotne... a'la wyjscie na zakupy (ktore wiekszosci wam wydaje sie fajnym zajeciem i na slie probujecie go w to wciagnac) czy jak juz wwspomnialem romantyczna kolacja... to jest mniej wiecej cos takiego jakby Was probowac zaciagnac do garazu i np kazac przygladac sie jak facet dlubie w samochodzie.... nie wiem czy podalem dobry przyklad ale staralem sie sytuacje jak najdokladniej odzwierciedlic... Anuleczka28 Liczba postów: 26 22 listopada 2007, 10:19 Witam kiedy wychodziąłm za mąż w wieku 17 lat było wspanile, kiedy urodziłąm 2 dzieci i przybyło mi sie 16 kilogramów i tak było wspaniale ,pewnie u Ciebie tez niestety po kilku latach coś się zmieniało...przestał mnie przytulać i mówić miłe słowa ....ale znalazłam na to sposób zaczełam bardziej o siebie dbać,a pozatym sprawiać że inni faceci zaczeli sie za mn oglądać nawet nie wiesz jak to poskutkowało odrazu zaczoł inaczej patrzeć na mnie i cząściej mówić mi kocham ale przedewszystkim pamiętaj żebyś dla niego była zawsze kochanka a nie tylko żona i matka a będziesz słyszeć więcej słów kocham...pozdrawiam Dołączył: 2007-11-18 Miasto: Liczba postów: 1065 22 listopada 2007, 13:13 Chodzilo mi raczejo to,.że jak facet nie ma na cos ochoty to nie zmusicie go do tego i nie mam tu na mysli bynajmniej obowiaków domowych a sprawy takie bardziej hmmm... rozumiem. o ile cialo mozna zmusic, zeby pozmywac naczynia o tyle nie jest latwo zdobyc sie na tworzenie wierszy o pieknej zoneczce, jesli akurat nie ma sie na to weny ( nawet jesli oczywsicie sie ja uwaza za piekna) Anuleczka, masz sporo racji. moj jak widzi, ze sie komus podobam nie potrafi rak przy sobie trzymac a zwlaszcza lubi mowic "stary, ona jest zajeta" i taki caly dumny ja w jego oczach pieknieje. czyli dbac o sibie i jeszcze raz dbac dla siebie i dla zwiazku:))) Bądźmy poważni… Co to znaczy „odpocząć od siebie?”. Jedyna zasadna sytuacja, w której mogłyby paść takie słowa, jest wówczas, gdy związek przechodzi naprawdę burzliwą fazę. Kiedy On i Ona się codziennie kłócą albo nawet biją. Te konflikty są już dla obojga nie do wytrzymania. Wtedy się oboje zgadzają, że powinni się przeprowadzić do różnych pokojów, nie rozmawiać, nie dyskutować albo wyjechać osobno na urlop. Natomiast częściej się spotyka wariant mówi to ON - Te słowa to elegancka zapowiedź mówi to ONA - Patrz radaNajczęściej tak mówią ludzie kulturalni, którzy nie chcą przesadnie się ranić i stopniowo od siebie odchodzą. Nie pakują walizek w pięć minut i wyprowadzają się, wiedząc, że między nimi koniec - rozstają się na raty. Patrząc sobie w oczy, zapewniają, że chcą tylko trochę odpocząć, mieć czas na przemyślenie ich związku. Jednak tak naprawdę te słowa oznaczają: „Żegnaj!”.Ale uwaga, inaczej jest, jeśli On lub Ona mówią: „Dajmy sobie trochę więcej czasu”. Mogłoby się wydawać, że po takim stwierdzeniu też nic już nie można zrobić i związek na pewno się rozpadnie. Ale to nieprawda. Właśnie po takich słowach pary bardzo często przychodzą po pomoc do gabinetu terapeuty. I codziennie jestem świadkiem tego, jak wielką metamorfozę można przejść. Jak wiele można z siebie dać, żeby zatrzymać drugą osobę. Można wyjść z najcięższego kryzysu, jeśli ktoś, kto nas zranił, ale kogo wciąż kochamy, udowodni nam, że jest w stanie zrobić wszystko, byśmy z nim najważniejsze to przekonać partnera, że jesteśmy zdolni do zmiany. Gdy to się uda, reszta jest już łatwiejsza. Miałem niedawno taki przypadek - całkiem typowy. Ona miała już dość życia z facetem, który był kłótliwy, reagował impulsywnie na najmniejszy cień krytyki. Zdecydowanie za dużo pracował w tygodniu, a w weekendy grał z kumplami w karty. Jakby tego było mało, z natury był skąpy i ciągle żonie wypominał, że jest rozrzutna, bo zamiast kupować wszystko na promocji, robiła normalne zakupy. Nawet mi trudno było uwierzyć, że tak łatwo uda się ich związek postawić na nogi. Ale ten facet rzeczywiście wszystko przemeblował. W ciągu dwóch tygodni przeprowadził życiową rewolucję: zmienił pracę, odciął się od kumpli, przestał kontrolować wydatki żony, zapanował nad swoim temperamentem i nauczył się ZMIENIĆ NASZE ŻYCIETo jest bardzo ważny i groźny komunikat. Oczywiście nie mówimy o sytuacji, w której ktoś stracił pracę, obniżono mu pensję itp. Jeśli On lub Ona informuje nas, że musimy zmienić nasze życie, to oznacza, że ich związek przechodzi bardzo głęboki kryzys i teraz już tylko „albo w prawo, albo w lewo” - czyli rozstajemy się albo musimy przeprowadzić jakąś rewolucję, bo nasz związek nie - znaki, które zapowiadają kryzysKażde rozstanie poprzedzają znaki przygotowujące grunt pod decyzję osoby, która pragnie odejść. „Ty mnie nie rozumiesz” - może powiedzieć On lub Ona. Oznacza to oczywiście to, że znalazł się ktoś, kto ich lepiej rozumie. Do tej samej kategorii należy stwierdzenie: „Musimy coś zrobić w naszym życiu, bo mam już tego dość. Tak dalej już nie można żyć!”.To nie jest przeważnie puste gadanie. Należy natychmiast podjąć dialog. Broń Boże nie odsuwać go w czasie! Trzeba kuć żelazo, póki gorące, bo dla wielu związków na tym etapie jest jeszcze szansa na przetrwanie. Choć samego przetrwania nie można nazwać sukcesem związku. Jeśli trwałość jest jego jedyną zaletą, to trochę mało. Bo chyba chodzi nam jeszcze o jakość życia. Ale faktem jest, że na tym etapie można jeszcze ocalić niejeden radaGdy w takim momencie para pojawia się w moim gabinecie, zazwyczaj słyszę wciąż te same skargi: „Musimy zmienić nasze życie, żeby On mniej pracował”. Albo: „Chciałabym, żebyśmy mieli więcej czasu dla siebie, bo tak, jak jest teraz, to już nie chcę”, „Widujemy się tak rzadko”, „Nie chcę czuć się samotna”, „Nie chcę być samotny”.Partnerzy mają do siebie pretensje o to, że któreś z nich tak oddaje się jakiejś swojej pasji, że w ogóle już nie myśli o rodzinie. Dochodzą emocjonalnie do ściany i wtedy wybuchają: „Tak dalej być już nie może!”. Czasem nie potrzeba żadnych dramatycznych sytuacji, zdrady czy przemocy, by małżeństwo stanęło na granicy rozpadu. Wystarczy nuda. Słyszę to w moim gabinecie co kilka dni: „Panie doktorze, u nas jeden dzień podobny jest do drugiego. Nigdzie nie chodzimy. U nikogo nie bywamy, taka wegetacja. Nic się nie dzieje, a przecież czas ucieka, powinniśmy coś z tym fantem zrobić”.Jeśli w tym momencie zaczniemy energicznie terapię i ratowanie związku, to stosunkowo łatwo można osiągnąć sukces. Musimy tylko wspólnie zaplanować codzienne życie od trudniej, gdy okazuje się, że mówiąc o codziennej nudzie, para przyznaje się, że od dwóch, trzech lat nie uprawiała z sobą seksu. Wtedy komunikat „Musimy zmienić nasze życie!” nabiera innych barw, bo seks niezwykle scala związek. Ale wszystko można jeszcze naprawić, jeśli partnerzy mają wolę i chęć, by usiąść razem do stołu obrad i poważnie SIĘ O CIEBIEBardzo ciekawe zdanie, w którym mogą być zawarte rozmaite uczucia i postawy - od altruizmu do egoizmu. Nie ma tu różnic pomiędzy kobietami a mężczyznami. Natomiast różny bywa podtekst tych słów. Inaczej brzmią wypowiadane przez żonę, której mąż dowiedział się, że wysyłają go z batalionem GROM-u do Afganistanu, a inaczej, jeśli dostał nową pracę, w której otoczą go młode i piękne to wynika z bezinteresownej troskiNajczęściej można to usłyszeć od kobiety. Ona mówi: „Martwię się o ciebie”, czyli „Jesteś mi bliski, troszczę się o ciebie”. Martwię się, bo widzę, że jesteś przepracowany. Martwię się, że źle wyglądasz. Martwię się o ciebie, bo zazwyczaj jeździsz bardzo szybko obwodnicą i możesz mieć wypadek. Martwię się, bo za bardzo przejmujesz się pracą. Martwię się, bo za mało jesz. Martwię się, bo nie masz czasu pójść na spacer. Martwię się, bo nie dbasz o leczenie… To jest dla niego to troska z podtekstem„Martwię się, że wylatujesz na konferencję do Madrytu” - może już być rozumiane dwojako. Oczywiście dla wielu osób oznacza to po prostu, że martwią się, czy wszystko pójdzie dobrze, a samolot nie spadnie. Czy ich ukochany nie struje się podłym, hotelowym jedzeniem. Czy go tam nie spotka coś to samo zdanie, powiedziane nawet tą samą barwą głosu, może oznaczać: „Martwię się o ciebie, bo na tej konferencji możesz poznać kogoś ciekawego i wdać się w romans. Ja tu będę na ciebie czekała i tęskniła, podczas gdy ty będziesz się tam dobrze bawił. Martwię się o ciebie, bo ty sobie wyjeżdżasz i będziesz gdzieś w atrakcyjnym miejscu, a ja zostaję w domu, z dziećmi i zepsutym kranem”. Pojawia się tu więc cień to wynika z braku zaufania„Podobno masz nową sekretarkę. To młoda i ładna dziewczyna. Martwię się o ciebie…”. Taki komunikat oznacza: „Martwię się o ciebie, bo ta baba może cię skompromitować. Jesteś zbyt łatwowierny, martwię się o ciebie, bo jesteś dobrym człowiekiem, ale nie znasz kobiet. To są takie spryciule, że cię owiną wokół palca”. To jest pomieszanie komunikatów, bo jednocześnie pobrzmiewa w tym „dbam o ciebie”, ale zaraz potem następuje ukryty komunikat: „Nie ufam ci, bo jesteś słaby, mało odporny na takie pokusy, możesz sobie nie dać rady”.Egoizm - co ludzie powiedzą?„Martwimy się o niego” - tak najczęściej mówią rodzice, gdy przychodzą do gabinetu z synem, który przejawia orientację homoseksualną. To dla nich bardzo bolesne, ale tak naprawdę wcale nie martwią się w tej sytuacji o niego, tylko myślą o sobie. Bo jeżeli On jest szczęśliwy, jemu jest z tym dobrze, to dlaczego mają się o niego martwić? Że nie będzie miał żony? Dzieci? Ale On tego nie potrzebuje. Martwią się więc o siebie, bo to im przejdzie koło nosa radość z wnuków. No i będą musieli się zmierzyć z pytaniem - „Co ludzie powiedzą?”. Jak widać „Martwię się o ciebie” może być nawet sformułowaniem bardzo radaMiałem pacjenta, który chciał zapanować nad bardzo silną zazdrością. Jego piękna żona pracowała zawodowo, a jednocześnie zajmowała się domem. Zaproponowano jej awans, który wiązał się z dużą liczbą wyjazdów i spotkań. Zazdrosny mąż miał dylemat, bo wiedział, że Ona wiąże z tą pracą duże nadzieje. Martwił się jednak, że ją tam zbałamucą. W końcu się zgodził i solidnie pracował nad sobą, żeby pozbyć się niezdrowej podejrzliwości. Po kilku miesiącach okazało się, że miał rację, martwiąc się - żona poznała kogoś na wyjeździe i od niego nadmierna kontrola, o czym już mówiłem, troska podszyta fałszem, może zniszczyć związek. Dajmy drugiej stronie więcej się kochamyCzęsto używane, też typowo kobiece sformułowanie. Co kryje się za tymi słowami To się tłumaczy na język polski tak: „Jakoś się ułoży. Jakoś to będzie. Nasza miłość rozwiąże wszystkie problemy”.Najczęściej wypowiadamy te słowa po to, żeby załagodzić kłótnię. Obie strony przeżywają ją mocno, obu już jest przykro, ale jeszcze nie znaleziono rozwiązania. Stąd wiara, że jeżeli się kochamy, to jakoś się między nami to również prośba: „Nie bądź przeciwko mnie. Nasza relacja jest najważniejsza i nadrzędna w stosunku do wszystkich innych relacji” - z rodzicami, z rodzeństwem, a nawet z własnymi radaTo jest mit, że miłość rozwiązuje wszystkie problemy. To nie zadziała, to tylko samouspokajanie się. A miłość mogła zostać podkopana. Konflikty same się nie rozwiążą, choć jeszcze przez pewien czas może wszystko jakoś działać. Bo przecież ci, którzy teraz wojują z sobą w sądach na rozprawach rozwodowych, też się kiedyś CIĘ!Jako biegły często muszę stawiać się w sądach - i te słowa często padają na sali rozpraw. Zawsze się wtedy zastanawiam, że przecież ci ludzie, którzy dziś toczą z sobą wojnę i są strasznie zajadli, kiedyś się kochali, spali razem, mówili sobie coś miłego, trzymali się za rączkę… Co się takiego stało, że teraz walczą z sobą i traktują siebie nawzajem jak najgorszych wrogów. Jak zapiekłe są te ich ONA ma na myśli„Nienawidzę cię!” - przeważnie wykrzykują kobiety. Jeśli robią to spontanicznie, w gniewie, w sytuacji skrajnych emocji, to może być kompletnie bez para się kocha, istnieje między nimi silna więź, to taki krzyk traktujemy spokojnie. Ona to potem tak tłumaczy: „Zdenerwowałam się i nie panuję nad emocjami”. Powiedziała w złości coś takiego, co w ogóle nie powinno przejść jej przez gardło. Ale było - minęło. Ona może nawet nie pamiętać, że to powiedziała. Natomiast co innego, gdy widzimy, że to nie jest spontaniczna wypowiedź, że te słowa padają po pewnym przemyśleniu. Tak może zareagować kobieta, gdy odkryła, że jej mąż ma romans. I rzeczywiście Ona go w tej chwili nienawidzi. Nastąpiło przebiegunowanie uczuć. To się zdarza. Te pozytywne uczucia, które żywiła do męża, w ciągu jednej sekundy zmieniły swój biegun. Tak jak go mocno kochała, będzie go teraz radaW awanturniczym zacietrzewieniu padają różne słowa. W chwili gdy kłótnia wygasa, przypomnijmy sobie słowo „przepraszam”. Ono ma magiczną moc… Fragment książki „Rozmówki małżeńskie” profesora Lwa-Starowicza, która okazała się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne Byłem gównianym mężem. Dupkiem. I nie dlatego, że swoją żonę biłem, obrażałem, czy zdradzałem. Nic z tych rzeczy. Byłem dupkiem, bo nie szanowałem tego, co myśli i czuje moja żona, a co ja uważałem (mylnie) za coś naprawdę mało ważnego. A przecież kiedy dwoje ludzi się ze sobą nie zgadza, to każdemu z nich wydaje się, że ma rację. Czasami jednak tej racji nie ma… Czasami nie ma niczego „złego”. Ja lubiłem oglądać filmy, ona nie. Ona kochała naukę salsy – ja nie. Czy coś było gorsze? Czy któreś z nas robiło coś złego. Dzisiaj wiem, że nie, ale też dzisiaj wiem, że swoje zdania, upodobania powinniśmy nawzajem szanować i akceptować. Nie zawsze to, co myślimy, czujemy i w co wierzymy jest słuszne. Czasami każdy z nas się myli. Byłem dupkiem, bo przy najbliższych nam osobach ponad 10 lat temu przysięgałem mojej żonie być z nią na dobre i złe, w zdrowiu i w chorobie. Tylko śmierć miała nas rozłączyć. Miałem ją szanować i wspierać, a tymczasem byłem przy niej tylko wtedy, gdy mi było wygodnie… Bo przez wiele lat moje potrzeby były ważniejsze od jej pragnień. I wcale nie chodzi tu o jakieś wielkie rzeczy, tylko o te, z którymi ona zmagała się każdego dnia. O to, kto usiądzie z dziećmi do lekcji, kto zrobi zakupy, kto odbierze dzieci z zajęć, kto posprząta łazienkę. A kiedy próbowała mi wytłumaczyć, że coś złego się dzieje w naszym małżeństwie, kiedy chciała uświadomić mi, co dla niej jest ważne, to myślałem, że bez sensu się drze, że nie wiadomo na co się skarży. Że ona wiecznie czegoś chce i czegoś oczekuje, a ja niczemu nie jestem winien. Myślałem: – skoro jestem dobrym człowiekiem, to jestem dobrym mężem – skoro nie biję, nie piję, nie znęcam się psychicznie, to jestem dobrym mężem. Zbyt późno zdałem sobie sprawę, że dobrzy ludzie mogą być złymi mężami. Podobnie, jak bycie dobrym nie czyni każdego świetnym piłkarzem, malarzem, czy artystą. Ale my nie chcemy słyszeć o sobie złych rzeczy, zwłaszcza, gdy wierzymy, że każdego dnia poświęcamy się dla rodziny… Kiedy ona próbowała mi wytłumaczyć, co jest nie tak w naszym związku, nie słuchałem jej. Przecież się poświęcałem. Eh, tak łatwo się usprawiedliwiamy, racjonalizujemy, bronimy się i obrażamy… Dwoje dobrych, młodych i zakochanych w sobie ludzi bierze ślub… Czy będą razem za 10 lat? Dzisiaj możemy jedynie rzucać monetą, bo nikt tego nie wie. Rozwód to choroba naszych czasów. Opowiadam swoją historię, bo może ty – mężu, który jesteś dupkiem, się ockniesz, może otworzysz oczy i przestaniesz być gównianym mężem. Obrażasz się, bo to ciebie nie dotyczy? Wiem, co myślisz… „Nie jestem dupkiem, bo pracuję 50 godzin w tygodniu, żeby opłacić czynsz, samochód, wakacje, zajęcia dla dzieci! Kocham moją żonę i rodzinę”. „Nie jestem złym mężem, bo chciałbym coś zrobić dla mojej żony!”. „Nie jestem gównianym mężem! Naprawiam wiele rzeczy w domu i wokół niego. Koszę trawnik, wychodzę z psem, wynoszę śmieci, pomagam zmieniać pościel i chodzę na mecze i występy moich dzieci”. „Nie jestem złym mężem! Zawsze upewniam się czy moja żona miała orgazm, kiedy się kochamy”. „Nie jestem złym mężem, bo nie piję, pracuję, nie biję, nie wyzywam jej i nie oszukuję!”. A ja ci powiem jedno – jesteś dupkiem, mężem-dupkiem, jeśli pozwoliłeś, by twoja żona źle się czuła w waszym związku, by od ciebie odeszła. Moja żona odeszła w pewne popołudnie. To był piątek, tuż przed weekendem. Wróciłem do domu z pracy, dzieci nie było, na co początkowo nie zwróciłem uwagi. A ona stała w kuchni i na mnie czekała. Położyła obrączkę na stole i powiedziała, że odchodzi, że wróci po swoje rzeczy… Bez awantury, bez łez i krzyków. Była taka spokojna. Poczułem mrowienie na karku, bo wiedziałem gdzieś podskórnie, że to koniec, że ona jest pewna swojej decyzji. Stałem jak wryty. Ale nie wpadłem w panikę, my mężczyźni mamy większą potrzebę kontroli, niż nam się wydaje. Zwłaszcza naszych własnych emocji. Myślałem, że to jej wina, że ona wiecznie czegoś chciała, że nie zdołałem sprostać jej wizji mnie samego. A przecież tak się starałem… Suka, jak mogła tak postąpić? Też tak myślisz? To teraz uderz się w ten twój łeb i weź odpowiedzialność, choćby częściową za to, w jakim miejscu się znajdujesz. Dzisiaj wiem, że nie byłem idealnym mężem. Nie jestem nawet pewien, czy byłem dobrym mężem. Kochałem swoją żonę, chciałem, by była szczęśliwa, chciałem o nią dbać, chciałem być z nią na zawsze. Ty pewnie też. A jednak przez wiele lat mojego małżeństwa byłem samolubnym dupkiem. Pamiętam, jak kilka lat temu leciał jakiś „ważny” mecz Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Ważny dla mnie, dla tego turnieju. Żona chciała, żebyśmy gdzieś wyszli. Ale jak mogła chcieć, skoro w telewizji był tak ważny mecz? Wiedziałem, że chciała załatwić opiekę do naszych dzieci, żebyśmy mogli wspólnie, sami spędzić wieczór. Było to dla mnie nie do wyobrażenia. „Naprawdę wolisz obejrzeć mecz, niż wyjść ze mną na kolację?” – spytała. „Kochanie, ale Mistrzostwa Europy nie zdarzają się co miesiąc” – odpowiedziałem. Nie mogła uwierzyć, że wybieram mecz, a nie randkę z nią… A takich okazji nie mieliśmy zbyt wiele. Dzisiaj nawet nie wiem, kto z kim wtedy grał i jaki był wynik spotkania… Dzisiaj wiem, że każdy kolejny mecz oglądam sam, bo mojej żony i dzieci już nie ma. Tak wiem, jesteś mężem-dupkiem, który myśli sobie: „Przecież to tylko głupi mecz, nie mogła poczekać, aż mistrzostwa się skończą?”. Wyszła z przyjaciółką. A ja umówiłem się na mecz z kolegami, w końcu mieliśmy opiekę do dzieci… Wybrałem mecz, którego już nawet nie pamiętam, zamiast spędzić wieczór z żoną. Wybrałem kolegów, nie ją. To tak, jakbyś ty wrócił do domu mówiąc: „Kochanie, choć gdzieś wyskoczymy, rozmawiałem z moją mamą, przyjdzie się dziećmi zająć”. A ona siedziałaby na kanapie mówiąc, że leci ostatni odcinek „Na Wspólnej” i że ona nigdzie nie idzie, bo musi go obejrzeć. Jakbyś się czuł? A kiedy wychodzicie, kiedy spotykacie się ze znajomymi, przytulasz ją chociaż na chwilę, czy szukasz jej wzroku, by przez ułamek sekundy spojrzeć jej prosto w oczy dając tym samym sygnał: „Kocham cię, jestem tutaj”. Czy może zostawiasz wszystkie sprawy na jej głowie, bo tak ci wygodnie – prezent dla teścia, urodziny teściowej, odwiedziny przyjaciół, prezent na święta dla dzieci. Nie wtrącasz się, bo przecież ona to wszystko ogarnia. A ty z przyjemnością umywasz od tego ręce. Ale jesteś, jesteś dobry, jak tylko ona cię o coś poprosi to tak, ty oczywiście wszystko zrobisz. A ja ściągnę z ciebie trochę tego samozadowolenia i powiem ci jedno: dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Wiele można chcieć, można być gotowym poświęcić się rodzinie, mówić, że zawsze pomożesz swojej żonie i nawet w to wierzyć, ale często na słowach i obietnicach się kończy… Nic za tym nie idzie…. Dlatego bywamy gównianymi mężami. Pomyśl o tym. inspiracja: Od razu powiem, że tekst ten dotyczy TYLKO i wyłącznie partnerek. O nowych partnerach matek będzie oddzielny tekst, ponieważ według mnie popełniają oni zupełnie inne błędy w stosunkach z dziećmi swoich wybranek. Tekst ten piszę zarówno na podstawie własnych doświadczeń – jako dziecko rozwiedzionych rodziców, którzy wchodzili w nowe związki (w tym ojciec kilkukrotnie) oraz na podstawie obserwacji i rozmów z kobietami, które po rozstaniu z dotychczasowymi partnerami są w nowych relacjach i albo stały się „nowymi partnerkami tatusia” albo ich dzieci są uwikłane w relacje z towarzyszkami życia swoich ojców. Powiem szczerze. Takie kontakty są trudne. U jednych stosunki układają się ciut lepiej, u innych fatalnie. Zazwyczaj zależy to od tego, ile złych emocji jest jeszcze między dorosłymi. Im więcej, tym gorzej odbija się to na dzieciach. Osobiście wyodrębniam błędy, które popełniają nowe partnerki ojców, niestety najczęściej za owych ojców całkowitym przyzwoleniem lub biernością. BŁĄD NR 1 – PRÓBA ZAPRZYJAŹNIENIA SIĘ NA SIŁĘ. Niektóre kobiety wchodząc w związek z facetem, który ma dziecko na siłę chciałyby zaprzyjaźnić się z nim od razu po zapoznaniu. Czasem zdarza się oczywiście, że „kliknie” i dziecko akceptuje sytuację, szczególnie wtedy, gdy od rozstania rodziców minął już jakiś czas. Jeśli jednak sprawa jest dość świeża, dziecko potrzebuje czasu na zaakceptowanie nowej rzeczywistości. Jeśli dodatkowo jego mama nie akceptuje nowego związku swojego ex, robi się jeszcze trudniej. Potrzeba wyczucia, cierpliwości i czasu. Z pewnością nie przekupstwa, organizowania multum atrakcji i nadskakiwania. Dziecko może poczuć się osaczone, zobowiązane i mieć wyrzuty sumienia w stosunku do matki, którą kocha i nie chce sprawiać jej przykrości. Często jest też tak, że dziecko nadal liczy na to, że jego rodzice się zejdą, a nowa partnerka taty jawi im się jako jedyna przeszkoda. I to jest naturalne! BŁĄD NR 2 – MATKOWANIE. Matka pozostanie matką. Nawet jeśli nie żyje, to dla dziecka nadal nią pozostaje. Nawet jeśli porzuciła rodzinę – dziecko nadal ją kocha i tęskni. Próba wcielenia się w jej rolę wbrew woli dziecka jest po prostu zwyczajnym nadużyciem. Czasem bywa tak, że po czasie dzieci same wychodzą z inicjatywą, by na przykład zwracać się mamo do nowej partnerki taty i tak zaczynają ją traktować. Wówczas przy obopólnych chęciach można stworzyć relację zbliżoną do relacji matka – dziecko. Są rodziny, w których to się udaje. BŁĄD NR 3 – UTRUDNIANIE KONTAKTÓW. Próbę zawłaszczenia mężczyzny kosztem jego dzieci z poprzedniego związku uważam za skandaliczną niedojrzałość i jest to niedopuszczalne. Wiążąc się z facetem, który ma dzieci należy mieć świadomość tego, że on rozstał się z ich matką, a nie z nimi. Nie potrafisz tego zrozumieć, zostaw chłopa w spokoju. Jakiekolwiek próby utrudniania kontaktu ojca z jego dziećmi są wyrazem braku empatii, frustracji, zazdrości i zasługują na potępienie. Dom ojca powinien być dla jego dzieci zawsze otwarty, bez względu na to z kim się związał i jaka była przyczyna rozstania z matką dzieci. BŁĄD NR 4 – OGRANICZANIE PARTNEROWI WYDATKÓW FINANSOWYCH NA JEGO DZIECI. Powiedzmy sobie coś szczerze. Mało który facet płaci na swoje dzieci alimenty w takiej wysokości, by pokryły one w pełni potrzeby dziecka. Dużo więcej niż połowa nie płaci wcale! Matka musi i spod ziemi wytrzasnąć, a ojciec może. Nie musi. A potem zdziwko jak dostaje wyrok za alimenty. A temu wszystkiemu często przyklaskują nowe partnerki tatusiów twierdząc, że: te pieniądze to jego była na siebie wydaje, nie na dziecko. Z trudem powstrzymuję się, by zbyt dosadnie tego nie skomentować, bo mogłabym popłynąć. Prawdziwy facet zaspokaja potrzeby swoich dzieci na tyle na ile jest w stanie. Zapierdala po nocach i na 3 etaty, żeby dać im wszystko to, czego potrzebują do normalnego rozwoju, życia, nauki i zabawy. Kropka. Jeśli ktoś twierdzi, że 600 zł miesięcznie załatwia temat, to pusty śmiech mnie ogarnia. Tyle mój płacił na mnie 30 lat temu. Plus kursy językowe, kieszonkowe, kolonie, wycieczki, ubrania i inne. Nie uważam tego za zbytek. Pierwszym i podstawowym obowiązkiem ojca jest płacenie na dzieci, a nie na swoją nową panią. I naprawdę znam ojców, którym inna opcja nie mieści się w głowie. Ale znam też takich, którzy poza alimentami nie kupią dziecku nawet długopisu, „bo płacą alimenty” oraz takich którzy ukrywają dochody przez Sądem przy aplauzie swoich partnerek. Wstyd. BŁĄD NR 5 – TRAKTOWANIE DZIECKA JAK RYWALA. To kolejny objaw braku dojrzałości emocjonalnej. Dziecko nie może być konkurentem dla nowej partnerki ojca, ponieważ miłość do dzieci i miłość do kobiety to dwa totalnie różne uczucia. I tu powiem ponownie – jeśli nie rozumiesz tego, że związałaś się z facetem, który ma dzieci i jego zasranym obowiązkiem jest poświęcać im czas, pieniądze i miłość, to nie powinnaś być w tym związku. BŁĄD NR 6 – ZŁE TRAKTOWANIE DZIECKA SWOJEGO PARTNERA. I przez złe traktowanie rozumiem tu wiele rzeczy. Począwszy od ignorowania go i traktowania jak powietrze, przez uszczypliwe uwagi, po przemoc psychiczną lub co gorsza fizyczną. Dla tych pań jest w piekle miejsce specjalne. BŁĄD NR 7 – TRAKTOWANIE DZIECKA JAK DOROSŁEGO. Czyli przekonanie, że dziecko wszystko rozumie, działa z premedytacją i złośliwie nie potrafi nawiązać dobrej relacji z nową partnerką taty. Miałam 14 lat, kiedy mój ojciec żenił się po raz drugi. Choć mogłam sprawiać wrażenie niemal dorosłej nie rozumiałam kompletnie nic – tak to oceniam z perspektywy czasu. Byłam zagubiona, nie wiedziałam jak to wszystko poskładać, żeby było dobrze, żeby wszyscy byli zadowoleni. Dopiero jako dorosła osoba rozumiem, że nie moją rolą było to składać, tylko dorośli nawalili po całości. BŁĄD NR 8 – NASTAWIANIE OJCA PRZECIWKO DZIECKU. Podszeptywanie mu i sugerowanie, że dziecko jest złe, ma niewłaściwe podejście. To Wy drodzy dorośli macie niewłaściwe nastawienie i nie odrobiliście lekcji. Zasada jest prosta – nie wiesz co zrobić, żeby było lepiej? Zapytaj fachowca – najlepiej dobrego psychologa. BŁĄD NR 9 – PRZYZWOLENIE NA BRAK KONTAKTU OJCA Z DZIEĆMI. Często nowym partnerkom ojca jest na rękę to, że ojcowie ci nie utrzymują kontaktu z dziećmi z poprzedniego związku lub utrzymują go bardzo sporadycznie. Pamiętajmy jednak, że rozstanie rodziców NIGDY nie powinno oznaczać rozstania z dziećmi. Zwierzęta mają czasem silniejszy instynkt rodzicielski niż niektórzy ojcowie. Jeśli zrobił to dzieciom z poprzedniego związku, to samo może zrobić Waszym wspólnym. Zawsze miej to z tyłu głowy. A to, że z jakichkolwiek przyczyn nie chce kontaktu z dziećmi fatalnie o nim świadczy. BŁĄD NR 10 – PRZEŚWIADCZENIE, ŻE WSPÓLNE DZIECKO JEST WAŻNIEJSZE DLA NIEGO NIŻ DZIECKO Z POPRZEDNIEGO ZWIĄZKU. Ono jest tak samo ważne i ma prawo do takiego samego, nieograniczonego kontaktu z tatą. Nowa kobieta nigdy nie powinna dążyć do odsunięcia ojca od dzieci i przekonania go do tego, że nowe dziecko jest ważniejsze niż poprzednie. Wasze sprawy to są Wasze sprawy. A zazdrość to bardzo brzydka cecha. BŁĄD NR 11 – ZAŁATWIANIE JAKICHKOLWIEK SPRAW MIĘDZY PARTNEREM, JEGO EX PRZY DZIECIACH. Nie wolno tego robić. Złość, zazdrość, pretensje niestety bardzo często towarzyszą rozstaniom ludzi, ale dzieci trzeba chronić przed sprawami, których nie rozumieją. Dla dziecka obojętnie w jakim wieku koniec rodziny to koniec życia jakie znało. Jego poczucie bezpieczeństwa chwieje się wtedy w posadach i jest mu bardzo trudno zaadaptować się do nowej sytuacji. W przypadku śmierci matki sytuacja jest jeszcze bardziej traumatyczna. Zawsze warto w takich momentach korzystać z pomocy wykwalifikowanego psychologa lub psychoterapeuty. Kim powinna być dla dziecka nowa partnerka ojca? Nową partnerką ojca. Nie matką, nie przyjaciółką, nie rywalką, nie wrogiem. Takie proste, a zarazem takie trudne. Żona mojego ojca oblała ten egzamin. Traktowała mnie źle, a mój ojciec na to pozwolił. I dziś nie boję się powiedzieć głośno, że zawiedli na całej linii. Nie powinnam była jako dziecko doświadczać tego, czego latami doświadczałam i mam żal. Swoje sprawy, frustracje, kompleksy, niepowodzenia i problemy załatwiali moim kosztem. Dość powiedziałam, gdy miałam 23 lata. Szkoda, że tak późno. Czasu nie cofnę. Żaden ojciec nie powinien pozwolić swojej pani na to, żeby jego dzieci źle czuły się w domu, w którym on mieszka. Żaden nie powinien dać się manipulować i odbierać dzieciom tego, co należy im się tylko dlatego, że żyją – miłości, szacunku, pieniędzy na zaspokojenie potrzeb i czasu. Same się na świat nie pchały. Tyle ode mnie. Anna Jaworska – MumMe Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem). Polub moją stronę na Facebooku Zajrzyj na mój Instagram Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę. często w poradnictwie słyszy się, że żony mówią, że nie czują się kochane przez swoich mężów. Ale wierzcie lub nie, mężowie też mogą czuć się niekochani przez swoje żony. Chociaż może to zająć trochę czasu, kiedy doradzam mężczyźnie, aby w końcu przyznał się, ” moja żona mnie nie kocha.” nic dziwnego, o wiele częściej kobiety wyrażają niezadowolenie z Związku niż mężczyźni., Z mojego doświadczenia w doradzaniu mężczyznom, odkryłem, że wielu facetów przejdzie lata i lata czując, że ich żona już ich nie kocha, ale nigdy nic o tym nie mów. nigdy nie powiedzą słowa „Moja żona mnie nie kocha” sobie ani nikomu innemu, ale mimo to czują to. W rezultacie mężczyźni rekompensują utratę miłości od swoich żon, szukając komfortu gdzie indziej-oszustwa, gry wideo, porno, alkohol, przepracowanie itp., Dlaczego Twoja żona przestała cię kochać zanim będziesz mógł naprawdę pracować nad tym, aby Twoja żona znów cię kochała, musisz dowiedzieć się, dlaczego przestała. Nie możesz rozwiązać problemu, jeśli nie wiesz, co spowodowało problem. będzie to wymagało dogłębnej refleksji nad własnym zachowaniem w twoim związku. Ponieważ kobiety są zazwyczaj dużo bardziej komunikatywne w odniesieniu do swoich uczuć niż mężczyźni, istnieje spora szansa, że powiedziała ci, co poszło nie tak i dlaczego jest nieszczęśliwa. Pytanie brzmi, czy słuchałeś?, uczucie niesłychane, niedoceniane i niekochane to wielkie powody niezadowolenia w małżeństwie. Mężczyźni są często winni spowodowania, że ich żony czują się w ten sposób, ponieważ większość mężczyzn jest słaba komunikator, zwłaszcza jeśli chodzi o uczucia. Jeśli to prawda w Twoim przypadku, musisz to naprawić. małżeństwo nie może się rozwijać i być zdrowe bez dobrej komunikacji. Pracowałem z wieloma mężczyznami, którzy mówią „kocham cię” swoim żonom od czasu do czasu, ale prawie całkowicie zaniedbują pokazywanie jej. W końcu, jeśli jej powiesz, to powinno wystarczyć, prawda? Źle., ważne jest, aby wszyscy czuli się kochani i trudno jest czuć się w ten sposób, jeśli nie powiedziano ci i nie pokazano Cię regularnie. więc jeśli uważasz, że twoja żona już cię nie kocha, zadaj sobie te pytania. czy naprawdę ją kochasz? mówisz jej regularnie? jak jej pokazać, że ją kochasz? słuchasz jej? pytałeś ją, czy jest szczęśliwa? odpowiedzi na te pytania mogą pomóc ci dowiedzieć się, od czego zacząć, jeśli chodzi o przywrócenie miłości do twojego małżeństwa., jak sprawić, by żona znów cię kochała brak miłości ze strony partnera Zwykle się nie zdarza. Miłość zazwyczaj powoli zanika z czasem. Tak więc, aby ponownie uruchomić wymaga tego samego podejścia-powolnego, metodycznego i cierpliwego. Aby rozpocząć proces oto 7 rzeczy, które mężczyźni mogą zrobić, aby zacząć ich żony kochać je ponownie: bezwarunkowa akceptacja. Zaakceptuj ją bezwarunkowo. Zacznij od porzucenia postawy „ona musi zrobić ____ dla mnie pierwszy” – jeśli masz jeden ( i większość mężczyzn ma)., Jestem pewien, że jest zawiedziona i prawdopodobnie zraniła Cię na wiele sposobów, ale jeśli chcesz, żeby zaczęła cię traktować lepiej, to Ty będziesz tym, który zacznie. Wiem, że pewnie myślisz: „dlaczego ja? Dlaczego nie jej pierwsza?”Cóż, słyszałeś powiedzenie: „Bądź mężczyzną”, prawda? Ok, Powiedz to sobie i bierz się do roboty. kocham ją. Spraw, by czuła się pożądana, ważna, wyjątkowa. Rób rzeczy, które sprawiają, że czuje, że jest tym, z kim chcesz być … zamiast telefonu, kumpli z softballu, ESPN lub piwa. Co robiłeś, gdy zabiegałeś o nią, żeby czuła się pożądana i kochana?, Spróbuj jeszcze raz. Twoja żona może cię nie kochać, bo czuje, że jej nie kochasz. Większość kobiet chce usłyszeć, że ich partner uważa je za atrakcyjne. Bądź na poszukiwania rzeczy komplement o jej wygląd, strój, dom, praca, jak ona jest jako matka dla dzieci, lub cokolwiek innego jest naprawdę ważne dla niej. dotyk bez seksu. Oto mały sekret. faceci mają więcej i lepszy seks, kiedy nie naciskają na to cały czas., Kobiety chcą cieszyć się naszą fizyczną obecnością bez naszego oczekiwania lub konieczności zawsze prowadzić do seksu. Jeśli tak się stanie, świetnie, ale nie zawsze naciskaj na to. Spróbuj przytulać, dotykać i całować ją bez pragnienia seksu. Możesz być naprawdę zaskoczony tym, co otrzymasz w zamian. Porozmawiaj z nią. Jedną z najczęstszych skarg, jakie słyszę od kobiet w poradni małżeńskiej, jest to, że ich mężowie nie rozmawiają z nimi. Czasami oznacza to, że w ogóle nie rozmawia z nimi, ale często jest tak, że nigdy nie dzieli się z nią swoimi myślami i uczuciami., Kobiety chcą wiedzieć, co dzieje się w ich mężczyzna, więc wciśnij się, aby otworzyć się i podzielić się tym, co dzieje się w środku z żoną. Dobrym miejscem na początek byłoby powiedzenie jej, że czujesz, że cię nie kocha, a potem spytanie, jak się czuje. Bądź szczery. Facet mówił mi wczoraj w poradni, że boi się być szczery ze swoją żoną. Było wiele bolesnych powodów, dla których stał się przestraszony i przestał być szczery z nią o tym, jak się czuje. Jednak te doświadczenia nie zmieniły faktu, że jego małżeństwo cierpi, ponieważ nie jest z nią szczery., Faceci mogą łatwo omijać prawdę. Nie rób tego. Bądź z nią szczery. Żony ciągle mi mówią, że chcą usłyszeć prawdę, nawet jeśli to bolesne. bądź konsekwentny. Konsekwentne robienie rzeczy jest jedną z najtrudniejszych rzeczy dla nas wszystkich. Sprawianie, by Twoja żona znów cię kochała, to nic takiego. Wymaga ciągłego wysiłku. To może być trudne dla wielu facetów, aby pozostać konsekwentnym w dziale kochający nasz partner. Ale nasze Nie kochanie naszych żon konsekwentnie jest zwykle jednym z kluczowych powodów, dla których ona już nas nie kocha., od 90 dni Wyzywam żony, które nie czują się kochane, aby wypróbowały swoją listę propozycji, więc stawiam to samo wyzwanie także mężczyznom. Mamy wielki wpływ na to, co czują do nas nasze żony. Więc jeśli jesteś jednym z wielu facetów, którzy czują „moja żona mnie nie kocha”, wybierz kilka rzeczy z tej listy i zacznij już dziś, zaczynając to zmieniać. Uwaga redaktora: ten post został pierwotnie opublikowany 22 listopada 2014 i został zaktualizowany o nowe informacje pod kątem dokładności i kompleksowości. szukasz więcej?, Sprawdź te artykuły co robić, gdy to Ty Wypadłaś z miłości co robić, gdy twój mąż mówi ci, że już cię nie kocha Jak pokazać kobiecie, że naprawdę ją kochasz Uzyskaj więcej pomocy, Gdy miłość zniknie

co zrobić żeby żona częściej się kochała